Jestem niemalże w stu procentach pewna, że przynajmniej połowa Was miała w swoim życiu chociaż raz do czynienia z Muminkami. Dla mnie jest to bajka dzieciństwa i do dziś pamiętam lęk o pojawienie się Buki (dziś raczej jest mi jej szkoda) oraz czarownicy. Tak, tej drugiej bałam się chyba najbardziej. Byłam tylko dzieckiem, więc proszę o wybaczenie w tej kwestii. Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania kilku opowiadań z Doliny Muminków, nie mogłam odmówić. Dlatego też dziś zaprezentuję Wam swoją opinię na temat m.in. opowiadania: Muminek i wiosenna niespodzianka.
Śnieg powoli zaczyna topnieć, a wszyscy mieszkańcy niecierpliwie wyczekują melodii z katarynki Too-tiki, która jest zapowiedzią wiosny. W środku pogrążonego w śnie domu słychać skrzypienie. Muminek postanawia sprawdzić, kto i co jest powodem tego dźwięku. Jednak czy się odważy wyjść na zewnątrz? No i co, jeżeli znajdzie tam coś... strasznego?
Jest to zdecydowanie moja ulubiona książka z tego cyklu. Nie dość, że tematycznie wstrzeliła się w naszą porę roku (choć patrząc przez okno mam pewne wątpliwości, czy to na pewno jest wiosna), to jeszcze sprawiła, że sama poczułam się, jakbym wybudzała się z zimowego snu. Kolorystyka tej książeczki jest bardzo żywa, rzucająca się w oczy i z pewnością napawa czytelnika optymistycznie. Idealna pozycja dla młodych czytelników. Opisywana historyjka, momentami dość dziwna i nasuwająca różne pytania, kończy się w sposób ciekawy i z pewnością sprawiający, że na buzi czytelnika pojawia się uśmiech.