Słowo wstępne Zofja Micewiczówna Sto lat mija od chwili, gdy na Uniwersytecie wieleńskim tlić się zaczęły płomyki filomackie, krzesane przez młodzież, by rozjaśnić zaćmione drogi ku szczęściu Ojczyzny wiodące. Sto lat mija od chwili, gdy w blasku tych „promieni“ rzucono hasła: „ojczyzny, nauki, cnoty“. I nic to, że przemoc stłumiła przedwcześnie owo zarzewie — w ognisko wolności rozjarzyła je po wieku wichura wojenna. I nic to, że hasła brutalnie stłumiono, nim zabrzmieć mogły w ton pełny — wyryło je po latach na swych znakach harcerstwo. My, dziedzice duchowej puścizny filaretów, musimy stać się jej godni; ich zadaniem było niecić i krzewić umiłowanie Ojczyzny; naszem — stać na straży płonącego dziś jasno narodowego Znicza i baczyć, czy nie dogasa, czy nie zasnuwa się dymami, złem podsycany paliwem. W zrozumieniu tego zadania gromadzimy się w kołach Starszego Harcerstwa. I kilka innych przyczyn nas tu sprowadza. Harcerska gleba była podłożem, na którem kształtował się nasz typ; harcerska atmosfera była powietrzem, którem przez kilka lat oddychaliśmy; dziś, kiedy weszliśmy już na tyle w życie, by móc poznać jego kręte ścieżki, kiedy już zdążył powiać na naszą etykę zamróz egoistycznych haseł, kiedy dzień każdy staje się złodziejem, który roztrwania nasz skarbiec „snów o potędze“ — dziś często nam braknie oddechu. Chcemy się oprzeć zachłanności życia, chcemy znów ujrzeć świat, nie „źrenicą poczciwego człowieka“, ale wejrzeniem idei — oto dlaczego wracamy pod stare znaki. A dalej chcemy, by odmieniły się role: — oto my chcemy być zachłanni. I dlatego zamiarem jest naszym stać się dalszą ewolucją ruchu harcerskiego, następnem i nowem jego ogniwem, za którego przyczyną prąd harcerski przeniknie całe społeczeństwo. Chcemy, by w niedalekiej przyszłości u różnych warsztatów pracy stanęli harcerze; będzie to i „najwyższym egzaminem“ harcerstwa i więzią między „dawnemi i młodszemi laty“. Dni przełomu i kataklizmy dziejowe złożyły na barki najbliższych pokoleń brzemiona trudu, a jednocześnie demoralizacja wojenna umniejszyła szeregi prawdziwych pracowników. Ramię przy ramieniu stańmy, by pracę podjąć, by wytworzyć z siebie typ nowego człowieka, którego troska i nadzieja polska z utęsknieniem oczekuje. Nie tracimy z uwagi, jak wobec ogromu zadań nikłemi są nasze siły, a ramię nieumiejętnem — dlatego chcemy stworzyć ze środowiska Starszego Harcerstwa żelazną kadrę duchową, chcemy w niej przeżyć owe sycące duszę „godziny puszczy“, które poprzedzą nasze na forum wystąpienie. Nie moją jest rzeczą zakreślać programy pracy dla St. Harc.; chodziło mi tylko o wykazanie przyczyn, dla których w różnych punktach Polski jednocześnie prawie organizować się zaczęły koła „Starszych“. Choć ruch St. Harcerstwa nie wykuł jeszcze w swej ewolucji jednolitego oblicza, choć nie wypowiedział dotąd ostatniego słowa co do swej ideologji i programów, tem nie mniej przejść nad nim dziś do porządku dziennego nie można. Zbyt ważkim stać się może niedługo na szali wartości narodowych. Z aktualności i doniosłości młodego ruchu zdali sobie sprawę ci, do których miana młodzieży stosować już nie można, a chcąc pogłębić jego łożysko i skierować we właściwym w ich mniemaniu kierunku — wyrazili szereg poglądów i opinji. Myśli rozbieżne w wielu punktach, stycznemi się stają co do zasadniczej idei ruchu: idei Odrodzenia Ojczyzny. I oto opinje te, wraz z głosami ze środowisk staroharcerskich stanowią treść niniejszej książki — aby oświetlić ona mogła społeczeństwu nasze cele i zadania, a harcerzom i sympatykom dać mogła materjał do skrystalizowania własnych na sprawę poglądów. Jeśli książeczka niniejsza przyczyni się do ustalenia poglądów na młody ruch, dziś rozbieżnych — świetnie spełni swe zadanie. Warszawa, 14—2—21.