Opinia na temat książki Na zakręcie

Kolejna ciekawa powieść Nicholasa Sparksa, którą dosłownie pochłonęłam.

Prawdę powiedziawszy zastanawiam się powoli, czy przypadkiem nie będzie mi brakowało jego powieści, gdy poznam je już wszystkie. Zazwyczaj nie wracam po raz drugi do książek już przeczytanych, ponieważ wychodzę z założenia, że tyle jest jeszcze takich, które czekają na przeczytanie…

Ale dość dygresji. Wracając do „Na zakręcie”:
Po rozwodzie Sara przeprowadza się do małego miasteczka aby tu rozpocząć nowe życie w pobliżu swoich rodziców, z dala od byłego męża i pozostawionej wraz z nim przeszłości. Kobieta jest nauczycielką i podejmuje pracę w miejscowej szkole. Jej uczniem jest siedmioletni Jonah – chłopiec, który przed dwoma laty stracił matkę, a jego ojciec Miles jest zastępcą szeryfa w miasteczku. Ponieważ chłopiec ma problemy w szkole, nauczycielka spotyka się z jego ojcem aby wspólnie naradzić się jak pomóc chłopcu. Sara i Miles spędzają ze sobą coraz więcej czasu i zakochują się w sobie. Z pozoru brzmi banalnie..., nic nie jest jednak proste.
Miles nie może pogodzić się ze śmiercią żony, która zginęła w wypadku. Mężczyzna stara się za wszelką cenę znaleźć sprawcę śmierci swojej żony… Czy go odnajdzie?…
Pojawiają się życiowe dramaty, trudne wybory rozterki i bardzo ważny problem wybaczania tym, którzy skrzywdzili nas, bądź naszych najbliższych.
Napisana prostym językiem książka trzyma w napięciu, prezentuje ten sam niezmiennie, dobry poziom, a zakończenie zaskakuje. Trudno się od niej oderwać.