Najokrutniejszy miesiąc

To już trzecie czytelnicze spotkanie z komisarzem Armandem Gamache’m. Również po raz trzeci trafiamy do małego miasta Three Pines w którym ponownie dochodzi do nieoczekiwanej śmierci. Podczas seansu spirytystycznego jedna z jego uczestniczek traci życie. Szybko pojawia się pytanie - czy kobieta zmarła z przerażania czy może jest to wynik działania kogoś bardziej materialnego niż wzywane z zaświatów duchy. Jeśli dołożymy do tego informację, że sens odbywał się w domu, który stanowił tło poprzedniej części serii, zaczyna się robić coraz mroczniej. I ciekawiej.
Nie ukrywam, początek mnie zmęczył. I już nawet nie wiem czy to kwestia odzwyczajenia się od pióra autorki, które nie należy do najłatwiejszych, czy rzeczywiście ten początek był mocno fragmentarycznie pokręcony. Przeskoki czasu i tematu rozbijały moją lekturę i utrudniały płynne czytanie.
Pierwsze koty za płoty, a więc potem było już tylko coraz lepiej. Po raz kolejny Armand potwierdził swoją klasę, swój detektywistyczny nos oraz umiejętność wyciągania właściwych wniosków. Mieliśmy okazję podziwiać jego spokój i opanowanie, choć tym razem to rzeczywiście było wielką sztuką. Gamache po raz kolejny wyjaśnił zagadkę nieoczekiwanej śmierci, choć zadanie wcale nie było proste, a unoszący się wokół nastrój „duchowości” czynił je jeszcze trudniejszym.
Bardzo lubię miasteczko opisywane przez Louice Penny, jego mieszkańców, powiązania między nimi. I choć sprawia ono wrażenie niezbyt bezpiecznego, to myślę, że niejedn...