„Największa radość, jaka nas spotkała” to książka, która należy do literatury pięknej. I jak zazwyczaj bywa z tym gatunkiem trzeba w daną historię wczytać się, tak by ją zrozumieć. Szybkie prześlizgnięcie się po niej sprawia, że czytelnik uzna ją za przegadaną i nudną.
Mnie osobiście powieść ta zachwyciła. Autorka wspaniale pokazała tutaj portret rodziny, która nie jest idealna.
Marilyn i Dawid mają dorosłe już córki. I uważają, że mają one w życiu wszystko co najlepsze. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Każda z pań w dorosłym życiu zmaga się ze swoimi problemami. Jest to żałoba i szukanie pocieszania w alkoholu i w ramionach innych mężczyznach. Jest to ciąża z mężczyzną, z którym niekoniecznie chce się je mieć. Jest to przeszłość, która daje o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie. I są to tajemnice, o których nikt nie wie.
Wszystko to co przeżywają na dziennie bohaterki książki, to problemy, które może mieć niejeden z nas. Autorka ukazała w je w sposób naturalny. Bez koloryzowania i wyolbrzymiana.
Jestem wielką fanką powieści, których akcja dzieje się na przestrzeni lat. Dzięki temu mogę poznać każdego bohatera od najmłodszych lat. Tutaj miałam okazję poznać również rodziców dziewczyn, którzy również przeżywali swoje problemy wraz z pojawieniem się pierwszego i kolejnego dziecka.
„Największa radość, jaka nas spotkała” to debiut Claire Lombardo i uważam, że jest...