Czytanie tej książki było dla mnie przyjemnością. Historia dostarczyła mi wielu estetycznych wrażeń, gdyż to klasyczne ghost story, napisane pięknym, gawędziarskim stylem i z doskonałym klimatem. Autor umiejętnie uchwycił atmosferę wiktoriańskiej Anglii, wyciągnął z niej wszystko to, co fani mrocznych klimatów uwielbiają, więc mamy gęste mgły, angielską prowincję, gotycką ponurą posiadłość, zarazem piękną i straszną, i oczywiście sporo niepokojących zdarzeń oraz tajemnic.
Głowna bohaterka Eliza Caine (choć postaci zasługujących na uwagę jest wiele) to niesamowita osoba. Charyzmatyczna, odważna, wyprzedzająca swój czas, a przede wszystkim mająca wielkie serce. Mimo że pochopnie decyduje się zostać guwernantką w hrabstwie Norfolk, w posiadłości Gaudlin Hall, która niejednego przyprawia o dreszcz niepokoju, dzielnie opiekuje się dwójką zamieszkujących ją dzieci, a nie jest to łatwe, ponieważ ktoś lub coś skutecznie próbuje ją do tego zniechęcić. Osamotniona stawia czoło nadprzyrodzonym siłom. Niekiedy tylko szukając pomocy u prawnika rodziny czy nowo poznanej przyjaciółki. Problem w tym, że nikt nie kwapi się aby wrócić wspomnieniami do mrocznej historii Gaudlin Hall.
Powieść pełna jest klasycznych motywów, raczej nie znajdziecie w niej czegoś, czego nie znacie, ale to żadna przeszkoda czy zarzut, nic z tych rzeczy. Ujmujący styl, malownicze opisy, cudowni bohaterowie oraz nastrój przyprawiający o gęsią skórkę wszystko wynagradzają. Oczywiście nie spodziewajcie się wielkiej grozy czy upiornych opisów, mamy tu raczej drażniący niepokój, nieuchronność zdarzeń oraz sytuacje, które bardziej budzą ciekawość niż strach. W samych superlatywach opisuję tę powieść, ale nie znalazłam w niej nic, co nie przypadło by mi do gustu czy też było drażniące. Lektura tej książki to czysta przyjemność, bo kto nie lubi historii o duchach, które budzą emocje, dla mnie rewelacja.