"Miał piękną, pełną energii narzeczoną, wspaniałe życie i karierę, o której marzył. Był szczęśliwy przy boku innej i Leah musiała się z tym pogodzić, pomimo bólu, jaki odczuwała, patrząc na ich wspólne zdjęcie."
Leah i Cameron powracają i to z wielkim przytupem. Ona po prawie dwóch latach walki czuła się niesamowicie zmęczona i jedyne o czym myślała to by w końcu odejść. On z kolei szukał jej przez ten cały czas i nawet to, że miał teraz narzeczoną nie zmieniało faktu, że po raz kolejny odpuści i pozwoli jej odejść.
Fabuła która raz za razem sprawiała, że z trudem udawało mi się przerzucić kolejną stronę. Historia jest tak przesiąknięta emocjami, tak bardzo wzruszająca i pełna nadziei, że kiedy przychodził ten krytyczny moment zastanawiałam się czy głównie bohaterowie będą mieli swoje szczęśliwe zakończenie.
Muszę przyznać, że książkę czytało się bardzo szybko i aż żałuję, że jest taka krótka. Miałam wrażenie, że wszystko działo się zbyt szybko i może dlatego nie jestem w pełni usatysfakcjonowana tą historią. Ale… No właśnie jest tutaj wielkie, ale bo kilkanaście ostatnich stron tej historii tak niesamowicie mnie wciągnęło i sprawiło, że naprawdę zastanawiałam się jak to się wszystko skończy.
"Never leave again" to książka, dzięki której dostajemy upragnione zakończenie historii głównych bohaterów. Było wzruszająco, rozczulająco a momentami śmiesznie, ale i przerażająco. Leah i Cameron to para idealna która zasłużyła na szczęśliwe zakończenie po tym co musieli przejść i jaką walkę stoczyć.