Opinia na temat książki Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z medycyny

@denudatio_pulpae @denudatio_pulpae · 2023-12-19 23:06:56
Przeczytane Legimi Medycyna - nie podręczniki
Książka „Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z medycyny” zawiera bardzo osobiste zwierzenia. Większość z nich dotyczy sfery prywatnej autora lub tej części, której lekarze nie znoszą najbardziej – bycia pacjentem. Historie przeważnie są zabawne i pełne autoironii, ale jest kilka takich, które przywołują zupełnie przeciwne uczucia.

Trudo jest mi oceniać tak intymną książkę, a wystawiona ocena wynika bezpośrednio z faktu, iż wolę słuchać opowieści z tej medycznej części życia autora.

Oczywiście gdzieś tam znalazły się urywki, które chcąc nie chcąc, porównywałam do swojej pracy zawodowej. Najbardziej zapadł mi w pamięć fragment o wakacyjnych praktykach, jakie autor musiał odbyć w przychodni:

„Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak ciężko pracował. Doktor przez dziewięć godzin non stop odpierał szturm pacjentów, osobę za osobę zlewającą się w jednostajną rzekę ludzkich potrzeb. Jak wiadomo, jedną z najważniejszych umiejętności lekarza rodzinnego jest odróżnienie pacjentów autentycznie chorych od plew, które można odpędzić paracetamolem. Trudność, jaką sprawia wykorzystanie tej umiejętności, rośnie jednak wykładniczo w odpowiedzi na kurczący się czas spędzany z drugą osobą, a przy tempie, w którym doktor Pym był zmuszony obsługiwać pacjentów dowożonych przez taśmociąg, stawało się to w zasadzie niemożliwe. Jego praca zaczęła przypominać grę w O rety! Krety! wzbogaconą o dreszczyk emocji związany z tym, że niektóre krety przenosiły śmiertelne choroby”.

Stwierdzam, że sformułowanie „zlewającą się w jednostajną rzekę ludzkich potrzeb” to najlepsze określenie mojej pracy, jakie dotąd spotkałam. Niestety, porównanie do taśmociągu również idealnie oddaje warunki, w jakich przyszło mi funkcjonować. Przenoszenie śmiertelnych chorób także się zgadza, szczególnie, że my operujemy dość ostrymi narzędziami przy pacjentach, którzy są świadomi, a to czasami nie kończy się dobrze (wiem z doświadczenia, kiedyś mała pacjentka kopnęła mnie w łokieć swoim kolanem, a ja wbiłam sobie całą używaną igłę w rękę – nie polecam).

Rozbawiło mnie jeszcze jedno – jaki podziw wzbudziło te dziewięć godzin pracy :) Ja pracuję w gabinecie 11-12h dziennie (i nadal rozważam soboty, ale trochę cykam, że to już bilet w jedną stronę :P).

A na koniec coś, o czym warto pamiętać:

Nie warto niszczyć siebie dla żadnej pracy, nawet tak genialnej i pięknej jak praca w powszechnej służbie zdrowia. Wolno zrobić sobie przerwę albo wziąć głębszy oddech. Wolno również zupełnie zrezygnować, jeśli tak będzie dla was lepiej. W świecie, w którym wszyscy radzą wam, żeby siedzieć cicho, czasami trzeba krzyknąć”.

Ocena:
Data przeczytania: 2023-12-19
× 19 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z medycyny
Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z medycyny
Adam Kay
6.5/10

„Nielekarz” to najzabawniejsza, a jednocześnie najbardziej poruszająca z dotychczasowych książek Adama Kaya. Jest o byciu lekarzem i o byciu pacjentem. Jest o wysadzeniu w powietrze całego swoje...

Komentarze

Pozostałe opinie

Kay chyba jednak z tej medycyny się nie wyleczył, skoro wciąż o niej pisze, choć okazuje się to już trochę mdłe. Część ciętego humoru została, ale wszystko przeplatane tematyką skatologiczną, od któr...

Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z Adama Kaya. Zdecydowanie słabsze niż "Będzie bolało". Okazji do uśmiechu mało, raczej wylewanie żali autora na wszystko, co go otacza. Nawet jako autobiografia j...

Książka jednocześnie niesamowicie śmieszna, ale i bardzo smutna - chyba najdojrzalszy utwór autora. Pozycja dla każdego, kto dusi się w swoim życiu, kto głównie chce sprostać wymaganiom innych - hist...

Adam postanawia skończyć swoją medyczną karierę. Odkłada na bok wszystko, co z nią związane, a w swoje dłonie bierze pióro. Jednak ona nie chce mu dać spokoju i pojawia się w naj mniej spodziewanym m...