"Objawienie" francuskiego pisarza Didiera van Cauwelaerta zabrało mnie do Meksyku. Podróż tę odbyłam razem z bohaterką, znaną w Paryżu okulistką, mającą za zadanie zmierzyć się z oczami Najświętszej Marii Panny w odbitym w 1531 roku na szacie Juana Diego swym obrazie. Juan Diego ma być kanonizowany, ale jak się okazuje bardzo tego nie chce więc robi wszystko - oczywiście w sobie tylko możliwy sposób - co jest możliwe, by Nathalie Krenz, córka Żydówki i katolika z wyboru ateistka, swą diagnozą mu pomogła. Staje się jednak inaczej, a on niechcący przyczynia się do tego, że prawdopodobnie Nathalie powróci do swych marzeń sprzed czasu, gdy zaczęła zajmować się głównie zarabianiem pieniędzy.
Książka jest wielowątkowa. Głównym wątkiem jest w niej podjęcie przez dostojnika z Watykanu próby zaprzeczenia cudowności obrazu Matki Boskiej z Gadelupe a co za tym idzie nie dopuszczenia do kanonizacji Juana Diego, ale jest w niej i romans, który być może ma się szansę dobrze zakończyć jednak nie w Paryżu a w Meksyku, miasto Meksyk trochę jakby od podszewki a także tajemnice Watykanu.
Fabuła jest ciekawie skonstruowana, temat równie interesująco zaprezentowany a przy tym finał zaskakujący. Czytałam "Objawienie" z dużą przyjemnością przy okazji nabywając trochę różnej wiedzy. To lektura, przy której można się świetnie zrelaksować i ja to robiłam wieczorami.