Oblężenie Gdańska

Książkę kupiłem w pakiecie retrokryminałów na bookrage i nie spodziewałem się po niej zbyt wiele, do przeczytania zachęciło mnie głównie miejsce akcji, czyli mój rodzinny Gdańsk, ale muszę przyznać, że powieść Marka Adamkowicza bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Autor osadził miejsce akcji w roku 1813, kiedy to niedobitki wielkiej armii Napoleona, po nieudanej moskiewskiej kampanii, cofają się właśnie do Gdańska i za jego murami bronią się przed oblegającymi (stąd tytuł ;)) wojskami carskimi i jak to na wojnie bywa miastu szybko w oczy zagląda głód i wprost proporcjonalnie do ubywania zapasów jedzenia, rośnie nienawiść mieszkańców do ciemiężycieli, rodzą się różne spiski i działają szpiedzy obcych, nieprzychylnych Francuzom mocarstw i generalnie nad miastem unosi się atmosfera beznadziei i wyczekiwania na atak Rosjan.
Głównym bohaterem autor uczynił kapitana huzarów, weterana moskiewskiej wyprawy a zarazem człowieka do specjalnych poruczeń gubernatora miasta, który ma rozwikłać zagadkę nieudanego zamachu na osobę swojego mocodawcy (gubernator Rapp - postać autentyczna, nie jedyna w książce, i bardzo fascynująca) .
Książkę czyta się bardzo dobrze, szybko i przyjemnie, widać, że autor posiada rozległą wiedzę zarówno o historii samego miasta jak i szerzej o erze Napoleona, przy czym czytelnik nie czuje się podczas lektur przytłoczony datami, nazwami czy postaciami (autor wspomina o pewnych postaciach i faktach ale bardziej zachęca do zgłębienia tematu po lekturze na ...