Całkiem przyjemna młodzieżówka, z ciekawym, chociaż niepowalającym pomysłem. Szesnastoletnia Tella zostaje wybrana do udziału w Piekielnym Wyścigu, którego zwycięzca zdobędzie lekarstwo na chorobę bliskiej osoby. Wyścig może przypominać Igrzyska Śmierci, trzeba jednak zaznaczyć – uczestnicy mają prawo wyboru. Nie do końca wiadomo co, kto i dlaczego, świat przedstawiony dalej stanowi dla mnie zagadkę. Bo niby dzieje się to współcześnie (a może nie?) i nagle bohaterowie zostają przerzuceni na teren wyścigu. Ale gdzie dokładnie? Skoro mamy dżunglę, potem pustynię, a w kolejnej części góry i morze. To jest to arena jak w Igrzyskach czy organizatorzy wydają kupę kasy na przerzucanie uczestników (wyścig rozpoczyna chyba 122 osób) na poszczególne etapy? To taki szczególik, który mnie irytuje.
Ale jeśli mowa o irytacji – jaka ta Tella była denerwująca! Ja wiem, nastolatka, wtedy rzeczy nieważne są naprawdę ważne. Ale to ciągłe „nienawidzę jej, ma takie piękne włosy” czy „o, jaki zajebisty lakier!” nie ułatwiały polubienia bohaterki. I w sumie chyba dalej jej nie lubię.
Wątek miłosny przewidywalny. Generalnie całość schematyczna, chociaż ze dwa razy autorka mnie zaskoczyła. W każdym razie, niewymagająca lektura, z prostym językiem i dość interesującymi bohaterami pobocznymi. Druga część będzie czytana, sprawdzić muszę o co chodzi z tym bulwersowaniem się na otwarte zakończenie.