Lipiec roku 1914, kataklizm dziejowy zbliżający się szybko i widocznie poruszył głęboko Marię Lubomirską. Spontanicznie, bez z góry powziętego zamiaru, przystąpiła do spisywania na gorąco swych wrażeń. Codziennie lub co parę dni brała pióro do ręki i dużym, wyraźnym, ładnym pismem, fioletowym atramentem spisywała wszystko, co zaprzątało jej żywy umysł - wieści z Warszawy, z Polski, ze świata, rozmowy z ludźmi, z którymi się spotykała, działalność męża. Bo Zdzisław Lubomirski zaraz w pierwszych dniach wojny rzucił się w wir pracy dla dobra kraju. Księżna napisała z dumą: prof. dr. hab. Janusza Pajewskiego