'' Bał się że coś zepsuje, że okaże się gburem, że wyjdzie na głupka na tej rozbrajającej planecie poza światem, do której można było dotrzeć walącym się mostem, na której rodzice byli nieboszczykami, kaczki chodziły pionowo, a kozy siedziały w koszu na chleb ''
Długo bym szukała drugiej książki która by mnie jednocześnie urzekła i niemiłosiernie wnerwiała. Pierwsza połowa jakaś poszarpana, porwana. Krótkie rozdziały, niedokończone myśli, wielokropki nakazujące czytelnikowi domyślać się dalszego ciągu zdania. W drugiej połowie, tego jakby mniej, natomiast przeważać zaczęło to co już inna czytelniczka zauważyła, cała masa angielskich, nie przetłumaczonych zwrotów, zdań, dialogów. W tym wypadku, nie wiem wina to autorki, czy tłumaczy ?
Jednak mimo wszystko, mimo moich nerwów i irytacji uważam że książka jest ważna, mądra i życiowa. W końcu każdy kiedyś miał, lub będzie miał 47 lat jak nasz główny bohater Charles Balanda, który niby w pracy ceniony, dostrzegany i nagradzany, nie potrafi cieszyć się z tego i wykazuje objawy syndromu wypalenia, już nawet nie tylko zawodowego, ale i życiowego, lub nawet stan około depresyjny.
Powtarza ciężko '' Taki stary jestem, taki stary ''. Nic już mu się nie chce. Praca go nudzi, życiowa partnerka irytuje i tylko Mathilde, nastoletnia pasierbica trzyma go jakoś w ryzach. Jakby tego wszystkiego było nie dość, dopada go jeszcze przeszłość .
Dostaje bowiem zawiadomienie że zmarła Anouk, matka Alexisa, jego dawnego przyjaciela. Charles wybiera się więc w podróż, by pożegnać kobietę, która znaczyła dla niego więcej niż jego własna matka . Niestety, jak to zwykle bywa przy okazji podróży w przeszłość, nic nie jest takie jak nam się wydaje, jakie zamierzaliśmy zastać. A wspomnienia zaczynają nam płatać figle ,a jeszcze jak na dodatek i teraźniejszość wywija jakieś dziwne koziołki , no to mamy '' pozamiatane '' .
Co zrobić z takim bałaganem ? w co uwierzyć ? czemu się poddać ? czy jeszcze można zaufać ? jak to zrobić, by znowu się nie sparzyć ? Z tym wszystkim nasz prawie pięćdziesięciolatek , ze zbyt wielkim ubytkiem włosów (według niego samego) musi się zmierzyć. Ta książka i mnie wprawiła w tęskne wspomnienia, w rozważania co by było gdyby, w chęć wyciągnięcia albumów ze zdjęciami, nie tymi w telefonie, tymi w albumach pachnących dawnymi czasami. Polecam tę książkę, nawet jeśli byście mieli, tak jak i ja, trochę się poirytować .