Minęli się w czasie; może to on urodził się trochę za wcześnie, może ona za późno. A jednak się spotkali. I każde z nich stanęło przed wyborem. Marzenie i rzeczywistość. Michał i Marta. Zawsze będą nosić swój obraz pod powiekami.
Katarzyna Rygiel o sobie -
Urodziłam się w Kielcach w 1975 roku. W rodzinnym mieście ukończyłam liceum plastyczne (dyplom z tkactwa artystycznego) i zdałam maturę. Później wyjechałam na studia do Warszawy. Zauroczona przygodami Indiany Jonesa wybrałam archeologię. Przez pięć lat nie mogłam narzekać na nudę i monotonię. Miesiące letnie spędzałam na wykopaliskach, myślałam o doktoracie. Kiedy po raz pierwszy pokazałam promotorowi moją pracę magisterską usłyszałam, że się ją bardzo dobrze czyta. Dotyczyła barwników stosowanych w Egipcie w pierwszych wiekach naszej ery. To był pierwszy znak. Po studiach szybko zrozumiałam, że nie znajdę pracy w zawodzie. Archeologów było zbyt wielu, etatów zaledwie kilka. Zaczęłam szukać dziedziny, która mogłoby mi archeologię zastąpić. Przypomniał mi się komentarz promotora i pomyślałam o dziennikarstwie. Dwuletnie studia podyplomowe ukończyłam w 2002 roku. Nim się to stało, zdążyłam zwątpić we własny wybór. Redaktor, który uczył mnie pisać informacje prasowe, piętnował je publicznie, krzycząc, że to nie dziennikarstwo lecz literatura. To był drugi znak. Znaki dostrzega się na ogół z pewnym opóźnieniem; dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że nie chcę być już ani archeologiem, ani dziennikarzem. Taka pewność zawsze wiąże się z uczuciem ulgi. Wtedy napisałam książkę. Prawdopodobnie napiszę następne. Mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy będą je czytać