Kolejna książka, wobec której mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony jestem zachwycona celnością spostrzeżeń dotyczących religii, szeroko pojętych wierzeń i awersji wobec tego, w jak degradujący sposób wpływa indoktrynacja przeprowadzana już na małych dzieciach. A jednak nie podoba mi się chęć wchodzenia z buciorami do życia innych ludzi, a do tego zachęca autor. Jego książka jest rodzajem podpowiedzi, jak rozmawiać z innymi o tym, by przestali wierzyć. Rozumiem niechęć do instytucjonalizacji jakiejkolwiek religii, nie ma miejsca na to, by cudze wierzenie dyktowały jakiekolwiek warunki. A jednak szacunek obowiązuje w dwie strony - dopóki ktoś wierzy, ale nic mi nie narzuca, to i jak nie mam prawa w to ingerować. A natarczywość autora po prostu zraża i z tego powodu obniżam ocenę.