ach, ja też w dziecińswie rozczytywałam się w tych ksiązkach! Pamiętam do dziś nawet odcień papieru, w który były oprawione (były tak stare i zaczytane, że straciły już swoją pierwotną okładkę - rodzinny skarb!). Bardzo mile je wspominam, niezwykłe i bardzo ciepłe historie. Tak sobie myślę, że gdyby więcej dzieci zaprzyjaźniło się z doktorem Dolittle, mniej byłoby bezsensownego okrucieństwa wśród młodych dorosłych... Mnie te książki wpoiły szacunek do wszelkiego żywego stworzenia.