Opinia na temat książki Przedwiośnie

@OutLet @OutLet · 2019-12-30 15:22:13
Przeczytane Biblioteka
Po wielu latach od pierwszego przeczytania, rozpoczynając pracę w szkole ponadgimnazjalnej i przygotowując się do tegorocznego Narodowego Czytania – powróciłam do „Przedwiośnia”.
I niestety nie mam dobrych wieści na temat tej lektury.
Wszyscy wiemy, o czym książka traktuje, z jakich części się składa, że jest analizą i syntezą pierwszych lat niepodległości, i jeszcze próbą diagnozy, i marzeniem Żeromskiego o Polsce… Wszyscy, podobnie jak Cezary Baryka, nie zobaczyliśmy nigdy osławionych opowieścią jego ojca szklanych domów. Ciekawe, co Żeromski napisałby dzisiaj, jak przedstawiłby sytuację Stuletniej Niepodległej. Bo oto mimo upływu wieku wciąż nie jest lepiej, a wręcz gorzej; Polska wciąż pozostaje marzeniem (zmieniło się tylko tyle, że można ją znaleźć na mapie), a przedwiośnie niekończącą się porą roku. Z tego punktu widzenia „Przedwiośnie” jest nadal aktualne i nic nie wskazuje na to, by przestało. Dlatego jest książką bardzo ważną, której nie powinno się rozpatrywać jako opowieści o tym, co minęło. To książka bardzo na czasie.
Wg mnie najbardziej zapadają w pamięć i najmocniejsze wrażenia wywołują „Rodowód” i „Szklane domy”. To części, w których poznajemy historię rodziny Baryków, cudowne lata w Baku przerwane wybuchem I wojny światowej i wyruszeniem Seweryna na front. Tęsknota za Polską trapiąca jego żonę w tym momencie nie ma już tamy i zatapia Jadwigę. Dorastający Cezary najpierw korzysta ze swobody spowodowanej nieobecnością ojca i bezradnością matki. Potem odkrywa, że kobieta jest słaba i silna zarazem, że kosztem swego zdrowia poświęca się dla swojego jedynaka. Wreszcie Czaruś, płytki hulaka o niesprecyzowanych celach życiowych, typowych cechach i potrzebach nastolatka (tak!) zostaje sam. Matka umiera, ojciec zaginiony w działaniach wojennych, najprawdopodobniej też nie żyje. A życie w Baku staje się coraz bardziej trudne, nędzne i okrutne.
Spotkanie Cezarego z ocalałym jednak ojcem podczas grzebania zwłok to moment przełomowy. Po nim następuje wspólny czas rozmów, opowieści, wspomnień, odradzającej się bliskości. Dla obu cudowny czas, mimo – chciałoby się powiedzieć – obozowych warunków i wyjątkowego pecha. To właśnie wtedy Cezary słyszy o szklanych domach. Podróż ojca i syna do Moskwy, a potem do Charkowa trwa bardzo długo i jest straszna. Po drodze wyniszczony Seweryn umiera. Czaruś traci ojca po raz drugi, tym razem ostatecznie, a jeszcze zmuszony jest pozostawić jego ciało obcym ludziom do pochowania – inaczej pociąg odjedzie bez niego. Wsiada, jedzie dalej, wreszcie dociera do Polski. Sam, przerażająco sam. „On może jeden w tym tłumie nikogo nie witał, a wszystko żegnał i zostawiał za sobą”. Przekroczenie granicy nie wróży nic dobrego.
O ile w tych dwóch częściach można było mieć pewne ciepłe uczucia względem Cezarego, współczuć mu i próbować usprawiedliwiać jego zachowania okolicznościami, w jakich żył – o tyle „Nawłoć” psuje ten jego w miarę pozytywny obraz. Cezary trafia do majątku swojego przyjaciela Hipolita, dokąd ten zaprasza go w dowód wdzięczności za uratowanie życia podczas wojny 1920 roku. W Nawłoci Cezary pokazuje się z jak najgorszej strony. Romansuje z piękną Laurą, gardzi uczuciami innych – i ma to niestety tragiczne skutki. Gdy przychodzi pora opuszczenia posiadłości Wielosławskich, żegnany jest w zasadzie z ulgą – a witany był bardzo wylewnie i serdecznie.
I wreszcie „Wiatr od wschodu”, gdzie Cezary – chodząc różnymi drogami i słuchając różnych głosów – próbuje znaleźć własną drogę i usłyszeć własny, wewnętrzny głos. Nie udaje mu się to i w tym jest podobny do dzisiejszych swoich rówieśników, którzy także często nie wiedzą, czego chcą – i bywa, że nigdy się tego nie dowiadują.
Nie ośmieliłabym się negować wartości „Przedwiośnia” jako książki tak istotnej w naszej historii. Ale muszę powiedzieć, że czytało mi się ją bardzo trudno ze względu na język, nawet mimo komizmu sytuacyjnego, którym tu i ówdzie autor swoją opowieść okrasza. Mniej chodzi nawet o słownictwo, a bardziej o archaicznie rozbudowaną składnię. Żeby przez nią przebrnąć, potrzeba naprawdę wielkiego skupienia i silnego postanowienia, że chce się tę powieść przeczytać. Z tego też względu myślę, a właściwie jestem pewna, że współczesna młodzież w zdecydowanej większości rzuca „Przedwiośnie” w kąt, bo nie jest w stanie narzucić sobie rygoru lektury i w jej poznaniu nie dostrzega ani potrzeby, ani sensu.
Na koniec dość ponury, a jednocześnie trafny i proroczy cytat: „– Co będzie z nami? Dokąd się udamy? – Do Polski – odpowiedział Seweryn. – Po co? – Stary długo odkładał odpowiedź, obiecując dać ją później”.
I ten fragment ostatecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że Stefan Żeromski jednak wielkim pisarzem był.
A przedwiośnie trwa.
Ocena:
Data przeczytania: 2018-09-02
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Przedwiośnie
52 wydania
Przedwiośnie
Stefan Żeromski
7.0/10
Seria: Lektura z opracowaniem [GREG]

Cezary Baryka szuka swojej tożsamości. Nie wie czy jest Polakiem czy Rosjaninem. Wypadki krwawej rewolucji w Baku, wojna z Rosją 1920 roku, pobyt w szlacheckim majątku w Nawłoci, współpraca z Szymonem...

Komentarze

Pozostałe opinie

Naprawdę starałam się zrozumieć tę książkę, ale nadal nie wiem jaki jest jej sens. Nie widzę tu nic poza wątkiem romantycznym, politycznym i jakiejś sceny z koniem (to chyba nie jest istotne). Była n...

Cezary Baryka po zniknięciu swojego ojca przejmuje role głowy domu, doprowadza do tragedii i cały dorobek rodziny oddaje w ręce bolszewików. Matka Baryki za ukrycie części majątku zmuszona jest do ci...

Jutro Narodowe Czytanie. Trza do lektury szkolnej wrócić ;-)

Najbardziej w tej książce drażni mnie konstrukcja bohatera, który przechodzi jakąś wędrówkę, ale na końcu wraca poniekąd do punktu wyjścia i nic się nie zmienia. Jedyna różnica jest taka, że na począ...

JT
@jan.t.w-cki
© 2007 - 2024 nakanapie.pl