Czyta się ją bardzo lekko, choć to, co ma do przekazania jest ciężkie i zatrważające. Sądziłam, że to będzie zupełnie coś innego, bardziej w formie poradnika, jednak bardzo się myliłam. Po obyczajowym wstępie książka zaczęła przechodzić w mroczny, pełny tajemnic thriller! Poznamy tutaj młodą kobietę, która na próżno marzyła o bogactwie. W tym czasie los miał dla niej plany oblane mniejszą dawką dobra i minusowym wykresem miłości. Pracuje jednak i zdobywa pieniądze, choć nie jest to praca marzeń. Autorka z początku bardzo delikatnie naprowadza nas na temat jej pracy. Pisze o przemijającym kalendarzu, a mnie skojarzyła się od razu prostytucja. Gdyby to jednak było takie proste. Chodzi tu bowiem o komórki jajowe, które sprzedaje parom, by i one mogły mieć dzieci. Niby nic strasznego, jednak dla mnie było nie do wyobrażenia, gdyż jakby nie patrzeć, po części były to i jej dzieci... Dla mnie temat trudny, bo nie wyobrażam sobie zrobić coś takiego, jednak jak widać życie nie wszystkich traktuje jednakowo. Totalne ubóstwo prowadzi do tego, że ludzie robią co mogą, by mieć za co kupić jedzenie. Wszystko było tak strasznie przejmująco opisane jakby problem wręcz dotyczył mnie. Bardzo ją przeżyłam. Najgorszy był ten smutek, który aż wwiercał się w mózg stymulując przepływ łez. Chwilami miałam ochotę wyć jak ten pies z tylnej okładki książki. W ogóle autorka ma to do siebie, że potrafi poruszać nawet serca z kamienia. Ona wręcz pisze duszą, której skrawki przechodzą na czytelnika. Nie da się jej czytać bez emocji...
Nagłówki rozdziałów przedstawią wam miejscowości i czas w którym akcja się rozgrywa. Bohaterów poznamy na tyle na ile ich cechy będą potrzebne w powieści. Nie wiem co tu jeszcze dodać, bo to właśnie nie szczegóły przykuły moją uwagę, a treść, która wręcz przewija mi się przed oczami. Zresztą sami przeczytajcie, bo niesamowicie ją polecam!!!