To jedna z tych książek, które ja na swój własny użytek nazywam "brudne". Brudne czasy, brudne interesy, brudne pieniądze, brudne uczynki, itd. To nie znaczy, że książka jest zła, wręcz przeciwnie, jest bardzo dobrze napisana, tak realistycznie, że czytanie jej prawdziwie boli.
Jej bohaterowie to ludzie, którzy po różnych politycznych zawirowaniach zostali pozostawieni sami sobie, żadnej pomocy, znikąd...no może prócz tych mniej lub bardziej zorganizowanych grup przestępczych, którzy np. zapewnią ci bezpieczeństwo i zbyt, kiedy ty będziesz hodował mak i produkował z niego rodzimy kompot dla ćpunów. Albo zapłacą ci za udział w demonstracji, lub za pracę w tak zwanych "kopankach". Kobiety, zwłaszcza te młode i ładne mogą jeszcze sprzedać/wać swoje doskonałe jajeczka... To jedna strona medalu, to, ci, którzy żyją na granicy biedy i ubóstwa i ich codzienna walka o każdy dzień...
Ale są i ci drudzy, którzy mieszkają w rezydencjach, mają forsy jak przysłowiowego lodu, mają na usługach płatnych zabójców i wykupują za bezcen fabryki i zakłady pracy. Czasami jednak brak im czegoś, co dopełniłoby całości tego sielankowego obrazka, dziecka. Więc jak widzicie, rynek nie znosi próżni, jest popyt, znajdzie się i podaż...
Olenka, kiedy ją poznajemy, właśnie wróciła z Paryża, po nieudanej karierze modelki i teraz próbuje się odnaleźć w świecie, który zastała, w swojej rodzinnej Ukrainie. Czy jej się to uda i jakim kosztem, przeczytajcie sami, warto.
Książka ciężka emocjonalnie i trudna, czytałam ją dłużej niż inną zwykłą beletrystykę, trochę tylko zazgrzytało mi zakończenie. Nawet nie o to chodzi czy takiego się spodziewałam, czy nie spodziewałam, po prostu mam wrażenie, że tutaj wcale nie ma zakończenia...i albo trzeba sobie je samemu "dośpiewać", albo czekać na kolejny tom ??