Opinia na temat książki Psy z Rygi

@tsantsara @tsantsara · 2019-11-27 08:02:39
Przeczytane Literatura skandynawska Rozrywka
"Rano, tuż przed dziesiątą, spadł śnieg."

Jeszcze raz popularna literatura pokazuje (gdzie indziej robi to Izzo w swej trylogii marsylskiej), jak niebezpieczna dla wolności i demokracji jest mafia. Zwłaszcza ta wspierana przez KGB. Mankell wyraźnie sympatyzuje z prostymi ludźmi - tu Łotyszami. Po aneksji Krymu legendarna czeska grupa rockowa The Plastic People of the Universe jeździła autem oklejonym hasłem: "Wpuść Rosjanina do domu, a ukradnie ci kraj". W przypadku państw bałtyckich było (jest?) podobnie: wciąż mają tam rosyjską mniejszość, potencjalną piątą kolumnę, która w przypadku agresji Rosji może się przyłączyć do agresora. Wysiedlenia i przemieszanie ludności na wielką skalę były stalinowską polityką osłabiania spoistości i oporu społeczeństwa. Ma to swe konsekwencje i dziś, w wolnych już krajach. Ostatnie wojska rosyjskie opuściły Łotwę dopiero w 1999 roku... W "Psach z Rygi" dziwi mnie tylko, że wszyscy prorosyjscy agenci, a nawet Rosjanie łotewscy, noszą wyłącznie łotewskie, nie rosyjskie nazwiska i imiona. Jak to zrobili w ciągu tych niespełna trzech pokoleń od 1944 do 1991? Czyżby na Łotwę wysyłano tylko Rosjanki?

Najwyraźniej Mankell interesuje się Europą Środkową - w każdej powieści są jacyś Polacy, Czesi, Bułgarzy - często jako przestępcy, przynajmniej jako imigranci. Dziś, gdyby autor dalej pisał, byliby by to pewnie Erytrejczycy, Somalijczycy, obywatele Czadu, Pakistańczycy i Afgańczycy. Ale tu jesteśmy w latach 90ych. Uważnie obserwuję wątek polski: Polaków oszczędza, ale zawsze się coś pojawia. W "Psach z Rygi" Wallander wspomina dochodzenie, w którym chodziło o ciężkie pobicie, a podejrzani sprawcy - Polacy - "jak zwykle" zwalali jeden na drugiego (s.14). W innym miejscu inspektor przechodzi jedynie przez pas zaoranej ziemi na granicy niemiecko-polskiej... W 1991 roku? Zaledwie rok po zjednoczeniu Niemiec nie było na granicy zasieków? Przed wejściem Polski do EU i przystąpieniem do Schengen? Nie wierzę. Ale że przejeżdża ciężarówką Polskę wszerz bez żadnych dokumentów i dostaje się przez zieloną granicę na Litwę akceptuję bez mrugnięcia okiem. Mamy też reklamę najwyższej klasy amfetaminy, pochodzącej z polskich laboratoriów (Teraz Polska!:). I jeszcze trudno mi uwierzyć, że policjant - nawet w Szwecji i 30 lat temu - mógł dawać anonimowemu informatorowi telefon do prywatnego mieszkania, zamiast do biura (s.58). No chyba, że wszystkie telefony, nawet policjantów (może i zawodowych żołnierzy?), były w Szwecji w książkach telefonicznych... Co prawda autor miał konsultantów z Łotwy, nawet z tamtejszej policji, ale, doprawdy, to tam KGB nie miało w hotelach dla obcokrajowców pokoi na podsłuchu, tylko musiała się tam włamywać, kiedy już zakwaterowała delikwenta? To SB w Polsce była chyba lepiej zorganizowana...Pewnie się to Mankellowi nie zmieściło w głowie.
Widzę w optyce patrzenia na blok socjalistyczny nieco podobne wątki, jak w "Jeziorze" Arnaldura Indriðasona.

Zabawne dla mnie jest ledwie zaznaczone obopólne rozczarowanie czy może w latach 90ych jeszcze zaskoczenie, jakie konstatuje lewicowy Wallander w rozmowie z Baibą: kraje socjalistyczne produkują nieprzebrane ilości przyjaciół Zachodu, którzy życiem w socjalizmie, tym "najlepszym z systemów", zostali trwale uodpornieni na lewicowość. Natomiast zwolennikom socjalizmu z Zachodu, jak on, wciąż trzeba otwierać oczy: socjalizm w wykonaniu radzieckim okazuje się bowiem zupełnie czym innym, niż lewicy na Zachodzie się wydawało (dostali tylko propagandową wersję "dla turystów"). I nagle okazuje się, że ludzie, którzy przeżyli komunizm, są bardziej konserwatywni, niż Wolny Świat, który potem nie chce tego zrozumieć ani zaakceptować, że nawet ideowi socjaliści z dawnego RWPG reagują alergicznie na kołchozowe zasady. A przecież "czy umarłe marzenia można wskrzesić? Przecież są jak martwi ludzie, którzy są martwi na zawsze" (s.159).

Tematem powieści jest mafia narkotykowa i powiązania świata zbrodni z polityką, a także kontrast pomiędzy starą demokracją i krajami postsowieckimi i rolą policji w obu systemach. Wątek kryminalny wydaje się drugoplanowy. Wallander zauważa, że w Szwecji może go, policjanta, nie obchodzić polityka (a może jednak "patrzy zbyt płytko"?), natomiast za żelazną kurtyną wszystko ma z nią związek, nawet wydawałoby się stricte kryminalne sprawy. W Szwecji nie trzeba walczyć o przetrwanie ani o wolność, ludzie nie stają w obliczu konieczności, lecz mają zawsze wybór - oto podstawowa różnica. Ciekawe rozważania snuje Wallander już w epilogu: zastanawia się, czy jego brak rozeznania w sprawach świata, więc i w polityce, nie jest rodzajem kłamstwa wynikającego z dobroduszności. Klapki na oczach, tkwienie w zakłamaniu to też kłamstwo - wygodne okłamywanie siebie.

Nie podoba mi się tłumaczenie. Być może to wrażenie powstaje przez potknięcia językowe (np. zastanawił się), których nie wychwyciła korekta. A może razi mnie tylko wielokrotna odmiana nieodmiennego Ystad? Czyżby się nam przez te 15 lat zmieniła gramatyka? Tak pisze o tym doradca SJP z PWN:
"Najnowszy Słownik nazw geograficznych z odmianą i wyrazami pochodnymi Jana Grzeni (PWN, 2008) podaje informację, że Ystad to słowo nieodmienne. W zasadzie mogłoby się odmieniać, np. tak jak Kapsztad, ale norma ani zwyczaj językowy tego nie przewidują. Przykład odmiany, który Pan znalazł w książce, jest nietypowy. W Korpusie Języka Polskiego PWN mamy wiele zdań, w których słowo to pozostało nie odmienione, mimo że kontekst sugeruje odmianę, np. prom do Ystad."

Zdegustowanym okładką przypomnę tylko, że to obraz "Sikająca śmierć" (w niemieckim śmierć to facet) niemieckiego symbolisty Maxa Klingera z...1880 roku. Szokuje jeszcze po 140 latach? W takim razie - dobra sztuka!
PS.
Jeśli Wallanderowi przeszkadzały w Rydze hałasujące (czym??) trolejbusy (tupot białych mew?), ciekawe co powiedziałby o dawnych, polskich tramwajach...
Ocena:
Data przeczytania: 2017-10-18
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Psy z Rygi
11 wydań
Psy z Rygi
Henning Mankell
7.3/10
Cykl: Komisarz Wallander, tom 2

Luty 1991 roku. Komisarz Wallander i jego współpracownicy z policji w Ystad otrzymują informację o makabrycznym odkryciu na odludnej plaży. W wyrzuconym przez fale pontonie znajdują dwóch martwych, el...

Komentarze

Pozostałe opinie

Poszukując „lżejszej”, ale wciągającej lektury na lato sięgnęłam po „Psy z Rygi”, drugą powieść Henninga Mankella z cyklu o Kurcie Wallanderze. Tym razem, choć sprawa prowadzona przez komisarza pozo...

@equidad@equidad

Do szwedzkiego brzegu dobija ponton z dwoma zamordowanymi mężczyznami na pokładzie. Wstępne śledztwo wykazuje, że są to obywatele łotewscy, w związku z tym szwedzcy policjanci mogą z czystym sumienie...

Moja opinia o tej książce z 2014 roku to 5 gwiazdek, słabo. Potem dopiero przeczytałam całość serii chronologicznie i dlatego podwyższam na 6, ale opinię przytaczam: Jakoś mnie ta książka nie powali...

Tym razem pisarz usilnie starał się zrobić kryminał sensacyjny, niestety nie wyszło. Wątek zapowiadał się dobrze, niestety jego rozwinięcie w najgorszym wydaniu. Miałam wrażenie, że autor nie miał pom...

@sandrajasona@sandrajasona
© 2007 - 2024 nakanapie.pl