W tej książce czegoś mi zabrakło. Autorka mogła napisać w niej trochę więcej o Amy. W zamian tego jest dużo na temat jej rodziców (szczególnie jej ojca). Rozdział, w którym ojciec Amy rozprawia przez telefon na temat wizyty u niej jej męża Blake'a - nudny. Opis odwiedzin Amy w szpitalu przez jej matkę wydał mi się dziwny. Cały rozdział zatytułowany
"Love is a losing game" uznaję za nudny.
Najbardziej zaskakuje mnie, że rodzice piosenkarki opisywani przez autorkę jako osoby bardzo ją kochające i chcące dla niej jak najlepiej patrzyli przez palce na jej pierwsze eksperymenty z narkotykami i na początki jej problemu z bulimią. Zresztą nie tylko na pierwsze co widać szczególnie pod koniec książki.
Powiedzenie:
"Jesteśmy z tobą",
"wspieramy cię",
"kochamy cię",
"chcemy dla ciebie jak najlepiej" to nie wszystko... Do słów jeszcze można by tak dołączyć czyny...
Ogólnie mówiąc spodziewałam się lepszej, ciekawszej książki o tej wspaniałej artystce. Trochę się zawiodłam. Owszem jest ciekawa - ale tylko do połowy. Po połowie zaczyna być "za dużo rodziców Amy" a za mało samej Amy. Zresztą w rozdziale
"Love is a losing game" najbardziej wkurzył mnie fragment wymiany sukienek Amy i autorki oraz ich rozmowa, w której wyczułam pewien rodzaj przechwalania się autorki samą sobą - irytujące. "Rozwodzenie się" nad tematem zamiany sukienek kompletnie niepotrzebne - nic nie wnosi do historii.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/02/ratujac-amy-historia-bez-happy-endu.html