Ostatnio zaobserwowalam u siebie tendencje spadkowa jesli chodzi o książki Weroniki. Kiedy zaczynalam przygodę z jej ksiazkami, to była wspaniala czytelnicza uczta. Teraz, co powieść, to rozczarowanie.
Po tej pozycji spodziwalam się mega dobrej opowieści historyczno-obyczajowej, o roku bez lata, spodziwalam się fascynujacych historii, o tym co się dzialo w tym jakze wyjatkowym roku, a tym czasem temat ledwo lizniety, a cala fabuła, znów uderzyla w tony awanturnicze. Jakos od wydania Telefonistki z ulicy Proznej lub Desperatek nie potrafię już odnalezc tej iskry w ksiazkach Weroniki, która powodowala, że bylam zachwycona każdą jedną jej powieścia. Może za dużo tonow awanturniczych właśnie ostatnio dominuje w jej ksiazkach.