Karolek zdjął z wieszaka róg myśliwski, zawiesił go sobie na szyi, przyłożył wargi do otworu i wypiął pierś. Rogiem myśliwskim chłopiec nazywał małą trąbkę, używaną przed dwudziestu laty przez marsylskich tramwajarzy. Gdy zadął, trysnął z niej najpierw tuman kurzu, a potem dźwięk tak rozdzierający, że oba koty hycnęły w stronę drzwi z błędnym spojrzeniem. Zbudzony znienacka ojciec Karolka - celnik Charley - o mało nie spadł z fotela.