Ryzykowny układ

Powiedzieć, że "Ryzykowny układ" to pozycja fatalna i ułomna to jak nic nie powiedzieć.
Jedna gwiazdka w ocenie dla tej wydawniczej kompromitacji to niezasłużony komplement.
Jako że "Ryzykowny układ" to coś.... Coś, co ktoś napisał, ktoś przetłumaczył, ktoś wydał, ktoś przytulił kasę za redakcję i obróbkę merytoryczną a wszystko to sfinansował romansoholik otrzymując potrójnie wzmocniony koncentrat z szitu.
Jakkolwiek romansik od strony fabularnej wygląda wdzięcznie i urokliwie, jest drętwy i nieco rozwlekły. Dałoby się to jeszcze jakoś przyswoić, lecz dla czytaczy z choćby cząstkową wrażliwością na poprawność ojczystego języka lektura będzie wyzwaniem, wiwisekcją na mózgu, próbą woli, przyczynkiem do migreny, koszmarów i bólu zębów. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w tej książce HRH tylko tytuły rozdziałów napisane są poprawnie.
Gdyż, powiedzmy wprost - jest to wydawniczy bubel jakich mało. Określenia: denny, haniebny, żenujący, zniewaga,dziadostwo - to ledwie przyczynek do treści właściwych, bardziej dosadnych i obelżywych.
W tym miejscu powinnam wypunktować autorsko-tłumaczowo-redaktorskie rarytasy, lecz równałoby się to przepisaniu bez mała całej książki. Zainteresowanych zapraszam do "Biblioteki Idiotzmów" (https://nakanapie.pl/grupy/ksiazki/temat/biblioteka-idiotyzmow?strona=2-) tam będzie można dowolnie śmiać się, płakać, rwać włosy z głowy tudzież tłuc ...