„Schronisko, które spowijał mrok” to trzeci tom kryminalnej serii karkonoskiej Sławka Gortycha. I tak, historia jest faktycznie mroczna, ale równocześnie rewelacyjnie klimatyczna i dopracowana w każdym calu! Część trzecia, ale luźno z poprzednimi związana, więc równie dobrze można sięgnąć po nią jak po historię osobną. Tym razem autor zabiera czytelników na zimową wyprawę w Karkonosze. To znaczy raczej przedwiośniem, bo w marcu, kiedy w miastach już wypatrujemy pierwszych oznak wiosny. No cóż, w górach wygląda to całkiem inaczej - tam zima króluje na całego. I autor oddaje to znakomicie - z jednej strony zachwyca ten górski zimowy krajobraz, z drugiej obrazuje, jak zwodnicze jest to piękno, jak szybko można wpaść w śmiertelnie niebezpieczną sytuację. Oczywiście książka to kryminał, a więc ma zagadkę, intrygę kryminalną rozpisaną na trzy czasy - 1947, 1991/1992 i 2007 rok. Trzy różne historie, które jednak w pewien sposób się łączą. Trzy historie, z których dwie są oparte o fakty z historii tych rejonów. Oj tak, autor splótł się ze sobą doskonale! To, jak łączy fakty historyczne, ogrom ciekawostek, legend i opowieści prawdziwych z fikcją literacką budzi mój przeogromny podziw. No i jeszcze postacie - w historii najbardziej współczesnej głównym bohaterem jest autor kryminałów - czy muszę dodawać coś więcej? Nie da się ukryć - jest to historia przebogata, ale napisana tak, że od początku do końca przyciąga czytelnika, utrzymuje w przyjemnym napięciu, w ciekawości, a jej lektura to po prostu czysta przyjemność. To coś, zachwyci fanów górskich klimatów, a tych, którzy do tej pory za takich się nie uznawali - zarazi miłością do tych terenów. Gorąco polecam wszystkim szukającym w literaturze kryminalnej wartościowych pozycji!