Debiut, który... powala. Powala na łopatki.
Co prawda od czasu Sekretu Kroke, napisali kilka powieści na wyrównanym poziomie (z kilkoma skokami pod sufit:) ale na okładce, jak wół, stoi napisane, że to debiut. To kolejny dowód, że debiuty nie powinny mieć taryfy ulgowej.
Lubię powieści, które są osadzone w konkretnych realiach kulturowych. Tylko, że Kuźmińscy wyznaczyli nowy poziom i nową jakość.
Bo znajdźcie mi książkę, która obfituje w tradycje i zwyczaje żydowskie, gdzie istnieje konflikt między starym, a nowym... i to wszystko dzieje się w przededniu wybuchu II WS. Ale w przededniu - nie zahacza nawet o jej rozpoczęcie, co więcej - faszyści i naziści są tu tylko tłem. Wszystko skupia się wokół ... - wokół czego?
Bo są tu i alchemiczne tajemnice, i szpiegostwo i kontrwywiad. Rodzinne tajemnice i rodzinne konflikty. I to wszystko dzieje się na krakowskim Kazimierzu. Żyjącym krakowskim Kazimierzu.
Niby znam trochę kulturę żydowską, ale w tej książce jest aż nadmiar tradycji i zwyczajów wplecionych w zwykłe życie.
Dlaczego tak dużo gwiazdek, skoro książkę czytałam długo? Zastanawiałam się nad gwiazdkami od 5-7. Tak mniej więcej. Zależnie od fragmentu książki, bo czasem były dłużyzny, czasem niezbyt nadążałam za akcją, czasem.... Mniej więcej w połowie, książka otrzymała drugą gwiazdkę, a za końcówkę to powinna mieć komplet :P
PS. Współcześni autorzy mają kłopot z pisaniem na kontrowersyjne tematy. Bo zazwycza...