Na kanwie niedawnych, niesamowicie pozytywnych spotkań z krótką formą opowiadań, skusiłam się na książkę "Sekretne życie pobożnych kobiet" Deeshy Philyaw. Zbiorek jej historii
nominowany był do Amerykańskiej Nagrody Książkowej oraz wyróżniony kilkoma - naprawdę znamiennymi - odznaczeniami.
Poznajemy dziewięć słodko-gorzkich historii czarnych kobiet, których życiowe decyzje ukształtowało dorastanie blisko Boga. Opisując ich prawdziwe pragnienia, tęsknoty i dylematy, Philyaw próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Kościół na pewno tak samo kocha swoje siostry, jak miłuje swych braci w wierze.
Przywołane w tekście postaci wskazują dosyć jednoznacznie, iż - podczas gdy panie walczą z nieustannym poczuciem winy - męska część przedstawicieli kościoła zupełnie bez pardonu układa swoje życie pod mantrę własnych potrzeb, pragnień, a nawet kulinarnych zachcianek. 😉
Oni biegną przez codzienność wężykiem, zwinnie przeskakując z gałązek obowiązków i przyjemności, one odwrotnie - wciąż próbują wybrać między tym, co „moralne”, a tym, co „grzeszne”, klucząc między komplikacjami i niedogodnościami związanymi w dużej mierze z faktem, że ich marzenia są jednocześnie zaprzeczeniem powinności, jakie nakłada na nie świat.
"Sekretne życie pobożnych kobiet" to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu miłości – do siebie, przyjaciół, rodziny i partnerów. Czasem pełna czułości i poczucia humoru, często – gniewu i tęsknoty za wolnością. Co ciekawe, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że największe blokady i ograniczenia są w nich samych.
Kobiety to w prozie Philyaw jednostki zagubione w świecie zewnętrznych oczekiwań, szukające swojego miejsca w tym zderzeniu z konserwatywnym światem. Jakby było mało - jej bohaterki mają ciemny kolor skóry, odczuwają pożądanie, miewają traumy, lęki, problemy, i nie zawsze akceptują tożsamość, która przypadła im w udziale.
Ciekawie o próbach wyzwolenia, z religijności, seksualności, ale przede wszystkim z jakiegoś przedziwnego embargo nałożonego na samego siebie. To naprawdę interesujący debiut, nie przegapcie go!