Ta książka jest genialna. Wstrząsa do głębi, bo wszystko, co opisał w niej Forstchen (trzeba dodać, że miał pojęcie o czym pisze) mogłoby się wydarzyć - nawet w Polsce. Jest to chyba pierwsza powieść, przy której się wzruszyłam, aż łzy stanęły mi w oczach. Kolejną jej zaletą jest to, że czytelnik (a przynajmniej było tak w moim przypadku) skłania się do myślenia i rozwijania wyobraźni - co ja bym zrobił/a w takiej sytuacji, najpierw bym pobiegła do sklepu czy zaczęła szukać bilskich... A przestawiony świat przypomina trochę ten z "Gone", nie uważacie? Ale "Gone" przy "Sekundzie" to po prostu... nie dno, ale wygląda na kompletną amatorszczyznę. Nie umywa się, można by tak powiedzieć. Ta ksiązką wywarła na mnie ogromne wrażenie. Chyba najbardziej dlatego, że uświadomiłam sobie, iż elektryczność jest takim naszym respiratorem, czymś, co utrzymuje nas przy życiu. Bez niej dzisiejsi ludzie nie porafią żyć. I tu nie chodzi o jakieś komputery albo światło. Tu chodzi o fabryki, które produkują leki i żywność, a także naprawdę, wiele więcej innych rzeczy. Trochę się rozpisałam, ale mogłabym tak jeszcze w nieskończoność wychwalać tę ksiażkę. Polecam ją wszystkim, bez względu na ulubiony gatunek czy wiek.