Skalpel

Przyciągnęła mnie okładka i pozytywne opinie. Niestety przyznaję, że po amerykańskiej patolog spodziewałam się trochę więcej. Jestem rozczarowana. Chociaż ze strony medycznej nie było może najgorzej to zupełnie brakowało mi napięcia i wciągającej akcji. Postać młodej lekarki medycyny sądowej, doktor Jessie Teski nie ujęła mnie. Ale każdemu należy się druga szansa więc nie zarzekam się, że nie sięgnę już po inne pozycje autorki. Ale specjalnie szukać nie będę.

Thriller małżeństwa Judy Melinek i T.J. Mitchell pt. „Skalpel” to pierwszy tom cyklu o patolożce Jessie Tesce.
Początek książki zapowiadał naprawdę świetną lekturę - ciekawa bohaterka z mało popularnym w tym gatunku zawodem, jej polskie korzenie, przez które co chwilę wtrąca coś po polsku (co oczywiście jest odpowiednio zaznaczone w tekście), stylowe, taniutkie mieszkanko i jej dziwna tajemnica z przeszłości. Do tego świetny styl – lekki i zabawny. Później jednak trochę się mój zapał ostudził – zrobiło się bardzo amerykańsko w stylu kina akcji. Oczywiście dalej czytało się to dobrze, ale zabrakło mi tu trochę umiaru. Nie można jednak odmówić książce ciekawych, aktualnych tematów – jest sporo o nowinkach informatycznych, krypotwalutach, startupach i oczywiście coś częściej spotykanego jak temat narkotyków. Ogólnie na pewno widzę tu duży potencjał, nie powiem, że się jakoś mocno rozczarowałam – bo nie, całkiem fajnie się to czytało, ale jednak gdyby bohaterka chwilami podejmowała trochę logiczniejsze decyzje, byłabym bardziej zadowolona :) Niemniej jednak bohaterka i styl narracji spodobał mi się na tyle, że nie wykluczam że sięgnę po tom drugi!