Opinia na temat książki Skradziona tożsamość

@ewfor @ewfor · 2023-12-16 12:34:50
Przeczytane
Temat dzieci zranionych wojenną zawieruchą i chorymi przepisami niemieckich władz wywołuje silne emocje nie tylko w nas Polakach. Ślady ran psychicznych i fizycznych, to pamiątki po doświadczeniach jakie pozostały po wojnie w wielu sercach kilkuletnich wówczas dzieci. Śledząc dzieje kilkunastu ofiar polityki Lebensbornu, autorka ukazuje jak chore były te uwarunkowania, kiedy odbierano dzieci ich biologicznym rodzicom, oddając w ręce obcych, nie zawsze przychylnie do nich nastawionych ludzi. Ta książka to dokument, który wciąż budzi wiele emocji, a o którym wciąż tak niewiele się mówi. Czy wszystkie dzieci trafiały do kochających je rodziców zastępczych? Co działo się z dziećmi, które nie odpowiadały standardom aryjskim? Ile z nich powróciło do swoich biologicznych rodzin i czy wszystkie były z takich powrotów zadowolone?
Myślę, że na temat Organizacji Lebensborn przeczytałam już wszystkie książki i publikacje dostępne na rynku polskim ponieważ starałam się zrobić porządny research do mojej książki – „Pamięć dla Heleny”, ale ta książka (jak i wcześniejsze, które przeczytałam) bardzo mnie poruszyła emocjonalnie.
Jest to książka reportażowa i muszę przyznać, że autorka podchodząc do tematu również mocno musiała się do tego przygotować. Zresztą sama bibliografia na końcu książki robi wrażenie.
Myślę, że zawsze, gdy chodzi o dzieci, to podchodzimy do tego tematu z dużą dawką wrażliwości. A dzieci skrzywdzone przez chory niemiecki system są dla nas szczególnie ważne. Cieszę się, że po tylu latach nadal głośno mówi się o Organizacji Lebensborn, chociaż wciąż są ludzie, którzy nie wiedzą o niej nic, lub wiedzą niewiele.
Autorka opisuje losy kilkorga dzieci wciągniętych do Lebensborn, dzieci wydartych swoim biologicznym rodzicom, często zabranych siłą lub podstępem, ale opisuje również dramat rodziców adopcyjnych, często nieświadomych tego, czyje dziecko otrzymali.
Z całą pewnością dzieci oderwane od swoich rodzin przeżyły większe lub mniejsze dramaty, dla wielu z nich to była tragedia, ale czy wszystkie z nich po latach przebywania w niemieckich domach, cały czas tę tragedię odczuwały?
Niektóre z nich były zbyt małe, aby pamiętać kim tak właściwie są. A czy słowo „patriotyzm” w odniesieniu do kilkuletniego dziecka nie jest zbyt trudny do zrozumienia?
Nie pochwalam tego, co zrobili Niemcy, może ich potępiam za to, że tak wiele dzieci pozbawili tożsamości, skazali na cierpienie fizyczne i psychiczne, ale zastanawiam się nad tym, że wielu dzieciom również podarowano piękne dzieciństwo, otulone miłością i serdecznością.
Gdyby ośrodki Lebensborn były tym, czym mogłyby być, czyli ochronką i domem tymczasowym dla prawdziwych sierot, być może nikt nie wracałby do tego tematu. Bo Lebensborn byłby czymś dobrym, ale niestety, polityka tej organizacji opierała się nie tylko na kłamstwie, ale i na brutalności wobec tych małych, niewinnych istot. Bicie i karanie dzieci za to, że tęskniły, bicie i karanie dzieci za to, że chciały być sobą, a nie marionetkami w rękach innych ludzi.
Były dzieci, które trafiały do złych rodzin, upokarzane na każdym kroku za swoją nieniemieckość, ale były również dzieci, które z polskiej biedy, polskiego głodu i strachu trafiały do rodzin, które zrobiły wszystko aby zapomniały smutną przeszłość.
Nie wiem, czy dla wielu odnalezionych po latach i przywiezionych do okaleczonej i smutnej ojczyzny nie wyrządzono tym dzieciom większej krzywdy niż ta, kiedy je stąd zabierano.
Proszę nie myśleć, że pozytywnie odbieram politykę Lebensborn, ale świadoma jestem tego, ile z tych dzieci wolałoby nigdy nie poznać prawdy. Wyobrażenie a rzeczywistość to dwie różne strony życia. Strony, które niekoniecznie muszą być złe z samego założenia.
Wiele z tych dzieci z radością odnalazło się w swojej polskiej czy innej narodowościowo rodzinie, bo przecież nie tylko o polskich dzieciach mówimy, ale wiele z tych dzieci poczuło zawód z powodu odkrycia przeszłości.
Z pewnością tamci Niemcy zasługują na pogardę za to co zrobili wielu rodzinom. Głośno mówi się o holokauście, o obozach koncentracyjnych, o torturach przesłuchiwanych, a wciąż zbyt mało mówi się o zbrodniach dokonanych „w białych rękawiczkach”. O dramacie rodzin, które znalazły się w polu zainteresowań Lebensbornu.
To temat, który powinien być równie mocno nagłaśniany, ale skutki tej polityki z pewnością przez każdego zostaną odebrane inaczej.
Polecam tę książkę czytelnikom interesującym się historią, szczególnie historią drugiej wojny światowej. To książka, obok której nie powinno się przechodzić obojętnie, bo dramat w niej poruszony jest ważny również dla naszego pokolenia.

Ocena:
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Skradziona tożsamość
Skradziona tożsamość
Agnieszka Lewandowska-Kąkol
7.8/10

Dzieci uprowadzone przez nazistów. Ich dramatyczne losy, koszmarne wspomnienia, trudne wybory, życie napiętnowane „germańskim nalotem” – efektem zniemczenia. Temat dzieci poranionych przez wojenną...

Komentarze

Pozostałe opinie

Mocno przerysowana, co nie znaczy, że nieprawdziwa. Podczas lektury zastanawiałem się, ile dzieci w wyniku porwania i wychowania w Niemczech, miało się znacznie lepiej, niż w biednej, komunistycznej ...

Przerażający dokument o polskich dzieciach porwanych przez nazistów. Jakie były losy porwanych dzieci? Czy każdemu udało się wrócić do ukochanych, biologicznych rodziców? Mnóstwo dzieci nigdy nie wr...

“Dramatyczne losy, koszmarne wspomnienia, trudne wybory, życie napiętnowane “germańskim nalotem” - efektem zniemczenia”. Przejmujący reportaż o ośrodkach Lebensborn, które w założeniu miał stworz...

Są książki, obok których nie da się przejść obojętnie. Książki, które czyta się zarówno z zapartym tchem jak i z niedowierzaniem, że to wydarzyło się naprawdę. Książki, które dostarczą wielu emocji i...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl