Uwielbiam książki, które same się czytają, a ta zdecydowanie do nich należy. Choć historia nie jest łatwa, to jednak mamy zachowaną lekkość przekazu. Zupełnie jakby była to opowieść prawdziwa i w dodatku o ludziach, których znamy. Uwielbiam motyw bliźniaczek, bo zawsze chciałam je mieć. Tutaj widzimy, że żartują sobie, mają ze sobą dobry kontakt, choć z charakteru i sposobu wyrażania siebie są niczym ogień i woda. I ten początek, kiedy mamy wprowadzenie do ich życia jest prawdziwą sielanką, choć jednej z nich nie wiedzie się najlepiej. Następnie dowiadujemy się, że lepsza z bliźniaczek zginęła. Aż mnie serce ścisnęło, bo się tego nie spodziewałam. Jednak jak wiadomo, kobiety były identyczne. Starając się wyjść najwyższy szczebel życiowy, ta twardsza przejmuje życie milszej. Wyrusza jej śladem chcąc poznać wygodne życie bez zmartwień i trosk. I tu ponownie akcja przybiera na sile, bowiem nie takiego życia się spodziewała. Od tej pory musi walczyć sama ze sobą. Jak jednak można mieć serce jak na dłoni, skoro wewnątrz wszystko się w niej gotuje? Posłuszeństwo raczej nie było jej mantrą. Oczywiście ma wybór, tylko obecnie stoi między młotem a kowadłem. Czy ta zamiana faktycznie była dla niej taka korzystna?
A teraz ogłaszam, że do dwuznacznych scen wymagany jest dowód tożsamości. I to najlepiej za potwierdzeniem rodziców:-) Historia ze spokojnej przerodziła się w ostrą jazdę bez trzymanki, ale z zachowaniem smaku. Pojawia się dużo postaci drugoplanowych i tych pobocznych, którzy również mają tu coś do powiedzenia. Bez względu na wszystko każdy jest tutaj ważny i niesie za sobą pewien przekaz. Pisana z perspektywy różnych postaci, którzy mają swoje sprawy i takie, które ich razem łączą, jednak nie da się ich pomylić. Są oryginalni we wszystkim, chytrych uśmieszkach również:-) Przygotujcie się na dużo pieprzu i soli okraszonych sokiem z malin rozkoszy. Aż na samo wspomnienie budzi spore dreszcze:-) Koniec jest trochę do przewidzenia, ale czy to ważne? Książka rozgrzeje każdego, bez wyjątku:-)