Cytaty z książki "Sopot w trzech aktach"

Do książki zostały dodane 10 cytatów przez:

@maciejek7 @maciejek7 (10)
Dodaj nowy cytat
Ponad powierzchnie wody wystawało ciało. A konkretnie - noga. Z pomalowanymi na czerwono paznokciami i starannie wykonaną depilacją.
Policjant pomyślał, że właścicielka kończyny musiała za nic mieć diety odchudzające. Łydka była bowiem potężna, a stopa długa i szeroka jak u yeti. Widać, że kobieta korzystała z przyziemnych uroków życia. Dopóki mogła.
- A ja jestem Solański - wtrącił się nagle detektyw. - Szymon Solański - dodał. Jak jakiś Bond. James Bond. - Mąż Róży.
- Spieprzaj, dziadu! Jak mawia klasyk - rzekł doktor Dłutko.
Szymon Solański wiedział, że sam ze sobą nie wygra. Prowadzenie kryminalnych śledztw to była jedyna rzecz, na której się znał i którą kochał. Kochał też oczywiście Różę i Gucia, ale to się rozumiało samo przez się. Kiedy więc trafiała się okazja do tropienia przestępcy, choćby to był jego własny ślub czy miesiąc miodowy, brał sprawę bez zastanowienia. Róża zazwyczaj miała mu to za złe. Tym razem jednak zachowywała dziwny spokój.
Solański nabrał podejrzeń.
Że to ona, upewniłem się dopiero po powąchaniu jej po raz trzeci. Potwora wpraszająca się do naszego numeru podobna była zupełnie do nikogo. A już na pewno nie do mojej kochanej Różyczki.
Co musicie o mnie wiedzieć, to to, że najbardziej na świecie kocham Solańskiego i Kwiatkowską, spacerki oraz kiełbasę śląską. Kiedy więc pozbawia się mnie jednego z tych niezbędnych aspektów życia, wpadam w furię.
Solański wolałby pewnie nawet iść posprzątać publiczne toi toie niż na plażę. Właściwie - gdyby się tak nad tym zastanowić - musiał ją bardzo kochać, skoro wybrał Sopot na miejsce ich podróży poślubnej. A nie na przykład jakieś osmarkane Bieszczady.