25 października 1854 roku pod Bałakławą brygada lekkiej jazdy brytyjskiej dywizji kawalerii przeprowadziła najwspanialszą i najbardziej krwawą szarżę w historii wojen. Prawie siedmiuset jeźdźców uzbrojonych w szable i lance rzuciło się wprost na lufy rosyjskich armat. Śmiały atak Lekkiej Brygady zakończył się masakrą: wielu brytyjskich żołnierzy padło od kul i granatów. Dlaczego wydano taki rozkaz? Głównodowodzący wojsk brytyjskich na Krymie wcale nie planował frontalnego ataku. Pisemny rozkaz przesłany został przez adiutanta do dowódcy dywizji kawalerii, który przekazał go ustnie dowódcy Lekkiej Brygady. Gdzieś po drodze znaczenie rozkazu uległo zmianie. Skutek był katastrofalny. Szarża Lekkiej Brygady przeszła do legendy, jako najbardziej tragiczny epizod wojny krymskiej. W ocenach wciąż jednak przeważają skrajności: uważa się ją za bezsensowną jatkę lub chwalebny przykład bohaterstwa, taktyczną głupotę lub symbol poświęcenia i odwagi. Zdaniem historyków atak na rosyjskie pozycje nie miał żadnego znaczenia strategicznego. Terry Brighton - członek Towarzystwa Pamięci Wojny Krymskiej i kolegium kustoszy Muzeum Królewskiego Pułku Lansjerów w Belvoir Castle, będącego spadkobiercą tradycji 17 pułku lansjerów, który znajdował się na pierwszej linii podczas szarży Lekkiej Brygady - ujawnia zdumiewającą prawdę o desperackim ataku. Opierając się na relacjach bezpośrednich uczestników wydarzeń, po raz pierwszy rozprawia się z mitami, jakimi obrosło to wydarzenie.