Musze się przyznać, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, ale zdecydowanie się nie zawiodłam. Styl, język i gwara, którą autorka z taką łatwością posługiwała się na kartach książki, zręcznie wplatając ją w dialogi bohaterów wywoływała mój nieustanny zaciesz na twarzy. Bardzo pomocne niejednokrotnie były przypisy na dole strony, które autorka słusznie zamieściła dla czytelników z innych regionów Polski niż Podlasie. Z czystą ciekawością odwiedziłabym ten region, aby poznać bliżej jego kulturę, krajobrazy oraz przede wszystkim spróbować dań, których nazwy są mi znane, ale ze smakiem już gorzej. Bohaterowie wzbudzili moją sympatię. Byli różnorodni, ciekawi i interesujący, ale przede wszystkim prawdziwi. Tacy, z którymi chcielibyśmy mieszkać przez płot, mówić sobie co dzień "dzień dobry" i narzekać na pogodę. Świetnie wykreowani charakterologicznie, oraz super opisani z wyglądu zewnętrznego, dzięki czemu mogłam sobie wyobrazić każdego z nich z dużą dokładnością.
Przesympatyczna komedia kryminalna tocząca się wokół losów czterech przyjaciółek. Basia, Ala, Julka i Lilka otrzymują od losu niespodziankę. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności wygrywają w totolotka i w jego następstwie decydują się na spełnienie młodzieńczego marzenia. Cztery łodzianki postanawiają kupić siedlisko na Podlasiu. I od tego momentu uśmiech nie schodził mi z ust. Choć cała akcja toczy się w jednym domu to czytelnik nie nudzi się ani przez moment.
Te cztery fantastyczne kobiety, każda inna, i każda jest jak petarda. Największym plusem tej komedii kryminalnej jest język, którym posługują się mieszkańcy Babiboru. Cała fabuła niezwykle ciekawa, choć kręci się wokół smutnej wiadomości, jaka jest śmierć właścicielki siedliska. Kto mógł chcieć śmierci staruszki i dlaczego cztery przyjezdne są najbardziej podejrzane o dokonanie zbrodni? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w "Szczęśliwym losie". Zdecydowanie polecam, rewelacyjnie odpręża i subtelnie bawi.