O książce można napisać jedno - smutna. Natomiast o autorce można napisać wiele - niestety nie będą to pochlebne słowa. (...) Myślę, że książka nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie to, że autorka ma własne wydawnictwo. Tylko czy to oznacza, że można wydawać wszystko? I to w sposób nieuczciwy? Ta nieuczciwośc zabolała mnie najbardziej i przyczyniła się do mojej antypatii do Pani Sawickiej. Otóż w połowie książki okazało się, że powieść autorki, której nazwisko widnieje na okładce właśnie się skończyła. Dalej umieszczono debiutanckie utwory młodych ludzi; często o niebo lepsze niż to, co napisała "okładkowa" autorka. Pomijając fakt, że poczułam się oszukana, bo opowiadań nie lubię czytać, a to co dostałam w swoje ręce to właśnie zbiór felietonów i opowiadań. Najgorsze jest to, że nikt NIE RACZYŁ umieścić nazwisk młodych twórców na okładce. Ba - nikt nie wspomniał o nich ani na stronie tytułowej ani na skrzydełkach książki. Nic - cisza. Dopiero kończąc czytać powieścidło Pani Sawickiej zostajemy zaskoczeni informacją, że teraz będziemy mogli korzystać z dobrodziejstw fundacji założonej przez Panią Sawicką dla promowania młodych talentów i poznać kilka opowiadanek. Litości. Ja chciałam czytać powieść, a dostałam jedno przydługie i nieskładne opowiadanie wraz z kilkoma próbkami talentów. Gdybym kupiła tę książkę w księgarni, a nie wypożyczyła z biblioteki wściekłabym się. A tak: Pozostaje niesmak.