"Szeptem" należy do grupy książek, których nie lubię najbardziej, czyli pustych czytadeł, dla nastolatek. Przede wszystkim chciałabym zaznaczyć, że kiedy ją czytałam miałam nieodparte wrażenie, że mam w rękach "Zmierzch" (każdy wątek można było połączyć z powieścią S.Mayer), z tym że nie pamiętam, aby w słynnej sadze o wampirach była tak żałosna postać jak Vee. Bohaterowie- szkoda gadać (z nikim nie mogłam się utożsamić, przemyślenia głównej bohaterki nudne i mało oryginalne, a Patch po prostu żałosny) , fabuła- nużąca, oklepana i przewidywalna, wątek miłosny- tandeta i kicz. Muszę przyznać jednak, że jedna scena na prawdę mnie rozśmieszyła, a mianowicie kiedy Patch pierwszy raz spotkał się z matką Nory. No cóż, reasumując nie polecam tej powieści, bo nic nie wnosi do naszego życia. Jest to lektura na góra 1-2 dni i może być dobra jedynie na dni totalnej nudy (chociaż większej rozrywki wam nie zapewni). Ogółem słabiutko, nie spełniła moich oczekiwać, a po drugą część raczej nie sięgnę.