Od jakiegoś czasu obserwujemy na raczej mało dynamicznej, polskiej scenie sztuki pewien ferment. Najłatwiej byłoby wytłumaczyć go przemianą generacyjną, bo jest to przyczyna naturalna i zrozumiała "sama przez się", ale zarazem nic lub prawie ona nie wyjaśnia. Prawda, że w dużym stopniu powodują ów ruch artyści młodzi, co znaczy tyle, że historia toczy się nieubłaganie. Ale nie tylko. Artystów łączy raczej wspólna ocena sytuacji w sztuce i kierunek wyciągania wniosków. Nawet nie współpracując bezpośrednio, podobnie lokują sens sztuki, w podobne miejsca udają się na poszukiwanie sensu twórczości. Z różnych przyczyn, leżących tak w słabościach polskiego świata sztuki, jak i samej sztuce, jej współczesnym modelu i sposobach uprawiania, świat sztuki nie stanowi dziś dla niej naturalnego środowiska. Sztuka jest zmuszona rozwijać się poza światem sztuki, poza swoim milieu. Artyści w poszukiwaniu inspiracji, impulsów stymulujących myślenie zwracają się bezpośrednio do świata, mówiąc inaczej, do sfery doświadczenia, które przynosi życie. Sztuka czerpie swoje siły witalne z doświadczenia życiowego, a nie ze sztuki. W konsekwencji "zwrotu poza sztukę" następuje odrzucenie sztuki dla sztuki, co znaczy także sztuki dla instytucji, świata sztuki w nich pielęgnowanego. Doświadczenie życiowe w pewnych warunkach może zmienić się w sztukę. Na tym polegało pragmatyczne podejście Johna Deweya do sztuki. (Trudno w tym artykule powtarzać argumentację Deweya. Rekonstrukcji jego poglądów dokonała Krystyna Wilkoszewska w publikacji Sztuka jako rytm życia - wydawnictwo UJ, 1991* Tytuł publikacji streszcza sens jego filozofii, a uzupełniony tytułem książki Deweya, Sztuka jako doświadczenie -wyd. polskie 1975 - daje w skrócie obraz jego idei). Wydaje się, że z takim właśnie procesem mamy do czynienia obecnie. Sztuka dla sztuki implikowała alienację sztuki ze sfery doświadczenia życiowego oraz jej inherentność, zamknięcie się sztuki w kręgu własnych problemów formalnych. Choć o końcu paradygmatu awangard mówi się od wielu lat, to jednak w praktyce sztuki to założenie teoretyczne dopiero teraz znajduje wyraz. Dopiero teraz sztuka znalazła środki, by zaproponować coś nowego w miejsce awangardy. Obserwując pewne zjawiska w sztuce polskiej, natrafiamy na zaskakujące zastosowania pragmatycznej filozofii Deweya w praktyce artystycznej. Otwarcie sztuki na życie jest cechą aktualnego przewartościowania w sztuce polskiej. Jako przyczynę podaje się zazwyczaj presję transformacji cywilizacyjnej, której podlega nasz kraj i kultura. Roztrząsanie tych przyczyn to jednak temat na osobny esej. Tu ważne jest to, iż perspektywa ogólnokulturowa umożliwia spojrzenie z dystansu na sztukę poawangardową i pomodernistyczną jako całość. W tym tekście chciałbym skupić się na aplikacjach idei Deweya w polskiej sztuce współczesnej, posługując się kilkoma znaczącymi przykładami. Pamiętajmy, że Dewey pisał w latach trzydziestych, w sytuacji dominacji sztuki abstrakcyjnej. Abstrakcja to wszak idealne wcielenie zasady sztuki dla sztuki: jest formalna i przedmiotowa. Jednak zarazem twórcy abstrakcji niejednokrotnie kierują nas poza dzieła sztuki, sugerując ich wymiar metafizyczny czy metaartystyczny. Dewey i pragmatyzm wystawiają pozytywne oceny nowoczesności, także w sztuce. Postulując związek z życiem, nie chciał likwidacji sztuki, ale jej rozszerzenia, tak by objęła całość doświadczenia w jego wymiarze bezpośrednio praktycznym. Jako estetyk i filozof mógł stworzyć i osadzić taką ideę w tradycji intelektualnej. Ale sztuka wtedy nie była w stanie tego wykonać. Na pewno nie formalnie (artystycznie), co najwyżej w sposób metaforyczny. Konsekwencje jego idei były wtedy nie do pomyślenia praktycznie, choć dziś, z odpowiednio długiej perspektywy historycznej, w idei kubistycznego i surrealistycznego kolażu doszukujemy się zapowiedzi współczesnej instalacji. Ale Dewey nie projektował konsekwencji artystycznych, tylko ideowe. I nagle okazuje się, że te idee tworzą dzisiejszą sztukę.