"Są takie opowieści, świąteczne opowieści, które trzyma się zamknięte w pudełkach razem z bombkami i lampkami na choinkę i które wyjmuje się każdego roku, by się nimi cieszyć. Sądzę, że moja historia jest właśnie z nich."
"Szukając Noel" to ciepła i wzruszająca historia z klimatem jaki może stworzyć jedynie Richard Paul Evans. Znajdziemy w niej z jednej strony przeciwności i problemy, jakim muszą sprostać bohaterowie, z drugiej natomiast otrzymamy pewne rozwiązania i podpowiedzi, aby łatwiej nam było podołać życiowym trudnościom. Jak i w innych powieściach, tak i tutaj autor odwołuje się do skrótowych zapisków z pamiętnika głównego bohatera, które stanowią motto i pewnego rodzaju wskazówkę postępowania. Czy je wykorzystamy zależy jedynie od nas samych...
Mark Smart w jednym z najtrudniejszych momentów swojego życia poznaje Macy - dziewczynę z przydrożnego baru, która bezinteresownie wyciąga do niego pomocną dłoń, bo „…anioły czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię.”
Jak się okazuje życie tej młodej dwudziestoletniej dziewczyny obfitowało w różne nieszczęścia i trudności. Po śmierci matki Macy wraz z siostrą pozostawały pod opieką uzależnionego od narkotyków ojca. Wkrótce potem obie zostały rozdzielone i trafiły do rodzin zastępczych. Trzyletnia wówczas Noel znalazła kochającą rodzinę, która ofiarowała jej wszystko co najlepsze, ale siedmioletnia Macy nie miała tyle szczęścia. Trafiła do Państwa Hummelów, którzy bardzo źle ją traktowali, bili i wykorzystywali. Przez cały czas zastanawiałam się dlaczego takiej rodzinie w ogóle zezwolono na adopcję i nadal nie mieści mi się to w głowie. Kiedy dziewczyna podrosła uciekła z domu chcąc w ten sposób uwolnić się od koszmaru. Zanim odnalazła szczęśliwą przystań u Joette wiele jeszcze musiała wycierpieć. Teraz próbuje za wszelką cenę odnaleźć swoją ukochaną siostrę, ale „zwykle, zanim życie wręczy nam swoje najwspanialsze prezenty, owija je starannie w największe przeciwności losu".
Mark również boryka się z osobistymi problemami - ze śmiercią matki - najlepszej przyjaciółki, tłumioną przez lata nienawiścią do ojca, samotnością, przerwaniem studiów, rozczarowaniem w miłości. Te wszystkie problemy piętrzą się niczym ogromna góra, z którą bohater nie może sobie poradzić. Przypadkowe spotkanie z Macy to najlepsza rzecz, jaka mu się w życiu przydarzyła.
"Myślisz, że to ona cię uratowała. I tak było. Ale uratowała cię właśnie po to, żebyś ty mógł teraz uratować ją."
Ta mądra i intrygująca historia skierowana jest do każdego z nas. Każdy bowiem odnajdzie w niej cząstkę samego siebie. Emocje towarzyszące trudnym tematom podjętym przez autora kontrastują z pewnym spokojem. Po zakończonej lekturze czujemy się wzmocnieni, silniejsi, pewniejsi siebie i pozytywnie zastawieni do świata. Takich lektur potrzeba nam więcej! :)