Autor to jeden z tych obieżyświatów, który w ciągu kilkudziesięciu lat pogoni za rybą przemierzył Polskę wzdłuż, wszerz na ukos i w ogóle pod dowolnym kątem. A gdy kiedyś ktoś zapytał go, co w tym wędkowaniu było najpiękniejsze odpowiedział, że...ludzie. Ci, których spotkał i z którymi gawędził godzinami na przystaniach, w pociągach i przy ogniskach...Słcha ich opowieści, często zabarwionych komizmem jakiego nie wymysliłby najlepszy satyryk. Teraz, najciekawsze i najśmieszniejsze przelał na papier.