Jak miło było przez kilka wieczorów delektować się kolejną fantastyczną historią Diane Chamberlain...
Autorka zabrała mnie po raz kolejny do Północnej Karoliny w Stanach Zjednoczonych, gdzie w miasteczku Wilmington mieszkały trzy przyjaciółki. Wydarzenia z jakimi musimy się zmierzyć od samego początku książki nie należą do miłych i przyjemnych. Mamy więc tajemniczą śmierć, a właściwie samobójstwo tytułowej Noelle oraz grupę jej przyjaciół, którzy postanawiają wyjaśnić przyczynę tego desperackiego kroku. Aby tego dokonać, rozszyfrować wszystkie znaki zapytania, muszą zmierzyć się z przeszłością przyjaciółki.
Czy naprawdę znali Noelle, z którą przyjaźnili się od lat? Jakie sekrety przyjaciółka skrywała głęboko w swoim sercu? Co kryje się w jej przeszłości? Czy istniał ktoś, kto poznał ją naprawdę?
Pytań można mnożyć wiele, bo i tajemnic, jakie skrywała samobójczyni jest przynajmniej kilka. Nie będę ich wyjawiać, aby nie odbierać Wam przyjemności czytania. Wspomnę tylko, że zagłębienie się przyjaciół w skrywaną przeszłość tytułowej bohaterki można porównać z otwarciem przysłowiowej puszki Pandory, z której wydostało się na światło dzienne wiele zaskakujących informacji i wydarzeń.
Czy jedna osoba może mieć równocześnie tak różne dwie twarze?
"Tajemnica Noelle" to ciepła, wzruszająca i interesująca powieść z niezwykłymi zwrotami akcji, wyrazistymi postaciami, które są bardzo wiarygodne oraz emocjami, które trafiają prosto do serca czytelnika. Zaskakujące zakończenie i napięcie towarzyszące lekturze od pierwszej do ostatniej strony powodują, że od książki trudno się oderwać. To historia o skomplikowanych ludzkich losach, przyjaźni, miłości, tajemnicach, błędach, poczuciu winy i szukaniu odpowiedzi na podstawowe pytania...
Serdecznie polecam tę powieść, a sama z niecierpliwością czekam na chwilę, kiedy sięgnę po ostatnio wydaną "Zatokę o północy".