Na pewno słabsza od pierwszego tomu. Momentami nużąca, naiwna i niewiarygodna. Do tego strasznie irytująca postać Zoi, aż zgrzytałem zębami na jej zachowanie.
Mimo tych mankamentów czyta się sprawnie. Akcja w miarę wartka. Raz jesteśmy w Moskwie, by za chwilę przenieść się na statku więziennym na Kołymę. Później wracamy na chwilę do Moskwy i już jesteśmy rzuceni do ogarniętego rewolucją Budapesztu roku 1956.
Generalnie nie zostaje w pamięci, jak poprzedni tom. Raczej do przeczytania i zapomnienia.