,,Ten, którego szukam" to bardzo kameralna i intymna opowieść. Koncentruje się tak naprawdę wokół jednej sceny. Narratorka, młoda Koreanka, wyrusza na poligon by spotkać się ze swoim chłopakiem-nie chłopakiem. To pozornie mało znaczące wydarzenie stanie się punktem centralnym jej pogrążonego w apatii i beznadziei życia. Ma słabo płatną pracę, rodzinę z ogromem problemów. Jest zmęczona, zagubiona, coraz mocniej czuje, że nie ma przed nią przyszłości. Dopiero wyprawa na poligon coś w niej złamie.
Trudno tę historię nawet nazwać książką. Siedemdziesiąt jeden stron. Jednak w tak krótkiej formie kumuluje się ogrom emocji. Jest depresyjna, przytłaczająca, niczym otchłań bezradności, w której coraz bardziej zanurza się bohaterka. Równocześnie jest też trudna w odbiorze bo rzeczywistość miesza się z wyobraźnią i zlewa w jedno. Trudno uchwycić granicę pomiędzy tym co jest a co tylko narratorka chciałaby, żeby się wydarzyło. Autorce udało uchwycić się pustą, bezsensowną egzystencję i sprawić, że ona rezonuje. Ta opowieść nie ma happy endu ale jednak coś burzy.