Piękna, wzruszająca, wręcz rozczulająca historia… co brzmi dziwnie, biorąc pod uwagę podjęty przez autorkę temat.
Powieść prowadzona z perspektywy zamordowanej nastolatki, która „z góry” przygląda się temu, jak wygląda świat po jej śmierci. Z rozpaczą obserwuje ogromny ból swojej rodziny, przyjmujący różne formy i wręcz odbierający oddech, wzbudzający gniew i żal, i poczucie winy, i lęk, i rozpacz tak silne, że nie są w stanie przeminąć zupełnie.
Zachwycił mnie oryginalny sposób wyobrażenia nieba, jako przestrzeni, gdzie spełniają się marzenia i można nawet zawierać przyjaźnie… Chociaż to niebo nie jest idealne – nie może ono spełnić tego, czego pragnie się najbardziej – przede wszystkim tego, aby to morderca umarł, a dziewczyna mogła powrócić do rodziny…
Miłe jest poczucie nadziei, że z tego „szerokiego” nieba można zmieniać życie tych, których kochało się na ziemi, że można ich odwiedzać. Według Susie na granicy swojego ciała można żyć tak długo, jak się chce.
Zarówno powieść, jak i jej ekranizacja są tak przejmujące, że długo nie pozwalają o sobie zapomnieć!