To nie jest dobra książka. A z całą pewnością nie wyjaśnia tego co dzieje się na rodzimej scenie politycznej i społęcznej, czyli konfrontacji tego co autor – Marcin Napiórkowski określa mianem softpatriotyzmu i turbopatriotyzmu. Ten drugi to pojmowanie narodu, patriotyzmu i ojczyzny charakterystyczne dla tzw. Prawicy lub konserwatystów. Ten pierwszy – dla całej reszty. Turbopatriotyzm według noty redakcyjnej miał być rzetelną próbą zrozumienia tych, z którymi się nie zgadzamy. W rzeczywistości jest co najwyżej rozbudowanym artykułem publicystycznym, w którym znajdują się opinie o opiniach o opiniach, tych wszystkich których znamy z publicystyki na łamach mediów z obu stron sporu politycznego. Dodatkowo wsparte cytatami z wypowiedzi polityków.
Nawet nie ma porównania z o wiele bardziej rzetelną pracą J. Haidta "Prawy umysł", który pisze niemal o tym samym i mimo, że odwołuje się do warunków amerykańskich jest o wiele bardziej uniwersalną pozycją, niż książka Napiórkowskiego.
Podobnie uniwersalna wydaje mi się "Zła mowa" Głowińskiego, choć dotyczy analizy języka czasów PRL-u. A przy okazji również lepsze i ważniejsze do konfrontowania z propagandą obecnej ekipy rządzącej poza książką Głowińskiego będą "LTI-Notatnik filologa" (V. Klemperer) czy obszerne fragmenty "Rewolucji nihilizmu" (H. Rauschning) choć obie są analizą języka dyktatury nazistowskiej. Co więcej wszystkie wymienione wyżej pozycje pokazują, z jakich metod czerpie obecna propaganda i choć zmieniły się media i formy przekazu, to bazowanie na kłamstwie, manipulacjach, przeinaczeniach i odwoływania się do niskich instynktów jest niesłychanie skuteczne. A tego w książce Napiórkowskiego po prostu brakuje.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/turbopatriotyzm/