"Przesunąłem palcami po policzku, w który rano pocałowała mnie Lark. Prawie dostałem zawału, gdy jej usta dotknęły mojej skóry. Potrafiłem jednak z nią rozmawiać. Może pomagało mi to, że sama bez przerwy mówiła. Szła przez życie z takim entuzjazmem, nawet gdy zalewała ją woda z rynsztoka."
Lark jest wygadana, zawsze uśmiechnięta a do tego zwariowana. Pod tą cudowną osobą kryje się zraniona kobieta, która postanowiła już nigdy się nie wiązać. Callum jest jej kompletnym przeciwieństwem. Cichy, jąkający się, unikający kontaktu z ludźmi.
Muszę przyznać, że była to niesamowicie zabawna historia. Bohaterka, która omyłkowo znajduje w nie swojej przesyłce torby na zwłoki, potem, aby nie spóźnić się do pracy zostaje podrzucona do niej karawanem, podglądając Calluma zrywa karnisz i wywraca się, czołga się po trawie, włamuje się do niego domu by po chwili oberwać kijem bejsbolowym w głowę.
Ta relacja była tak niesamowita, że od razu podniosła mi humor. Oczywiście nie mogłoby być tak łatwo i przyjemnie, ponieważ autorka lawirowała uczuciami głównych bohaterów w taki sposób, że raz za razem zastanawiałam się, dlaczego nam to robiła. Otóż Callum aby nie stracić swojego rodzinnego biznesu musiał wstąpić w związek małżeński a że zakochał się w Lark która nie miała zamiaru się wiązać sytuacja zrobiła się napięta.
"Twoją aż po grób" to pierwsza historia jaką czytałam w której główny bohater prowadzi zakład...