Musze przyznać, że bardzo leciutko mi się nią czytało. Co jakiś czas były takie momenty, które wywoływały we mnie niepokój. Pojawiały się niespodziewanie i zaraz potem znikały. Wciąż byłam ciekawa, co się będzie działo potem i jakie kolejne dreszcze przysporzy mi książka. Niekoniecznie od razu mogłam sobie wyrobić zdanie o bohaterach, bo wpierw pokazywali się w superlatywach, współczuło się im położenia w jakim się znaleźli, a zaraz potem wyskakiwali z jakąś rzeczą, czy też zachowaniem, które sprawiło, że moja wcześniejsza wizja schodziła na ziemię. Tak było bardzo często. Mężczyzna również niby anioł w najlepszym wydaniu, a potem demon, który wykorzystywał wszystko na swoją korzyść. Nawet naszą bohaterkę, która była w pewien sposób z nim powiązana. Tak bardzo dziwna mieszanka, która raz mnie rozczulała, a raz złościła.
Najgorsze bywają te sekrety, które znali o nim wszyscy, tylko nie nowo przybyłe osoby. Kiedy zaczynały nam ufać, on pan i władca ukrywał całą masę minusów, jakie można było na jego temat powiedzieć. Uważał, że skoro dopiero co przybyła, to nie musi poznać go od złej strony. Ona jednak wcale nie jest taka głupiutka na jaką od razu wychodzi. Potrafi powiedzieć co myśli i użyć wulgarnego języka. Dlatego bardzo ją ciekawiło, co też skrywał ów mężczyzna z którym dzieliła mieszkanie. Wykorzystała wszystkie informacje o jakich słyszała i składała je w wielką całość, która delikatnie mówiąc, nie bardzo jej się spodobała...
Pierwsze co od razu każdy zauważ...