Zauważyłam że książki które opowiadają o ciężkim losie dzieci są zazwyczaj wysoko przez czytelników oceniane . Właściwie nic w tym dziwnego , wszak nawet w więzieniu przestępcy którzy trafili za kraty za znęcanie się psychiczne czy fizyczne nad dziećmi , są traktowani w '' specjalny '' sposób zarówno przez strażników jak i przez współwięźniów . A ci którzy trafili do zakładu penitencjarnego za zabójstwo dziecka mają naprawdę prze...kichane . Niemniej książka to nie zakład karny i nawet bardzo dobry i drastyczny opis potraktowania niemego chłopca nie powinien przesłonić niedociągnięć tej lektury .
Więc po pierwsze te nieszczęsne opisy na które , z tego co widzę nie tylko ja zwróciłam uwagę . A raczej nie tylko mnie one przeszkadzały . Opisy zdecydowanie za długie różnych rzeczy i sytuacji niewiele bądź zgoła nic nie wnoszące do fabuły , nużyły okropnie i w moim przypadku zdecydowanie zaniżyły moją ocenę tej książki . Opis gry w szachy , łowienia ryb i innych ,na kilku stronach uważam za zdecydowanie przedobrzony , a opis jakiejś rurki w samochodzie biegnącej wzdłuż karoserii i okna i dalej bla bla bla , zwyczajnie nie wpłynął na mnie pozytywnie .
No i ten kiczowaty i patetyczny chrzest Tommye tuż przed śmiercią i ogólny '' amerykański '' happy end mnie zupełnie nie przekonał . Dałam tej książce ocenę '' dobra '' , tylko i wyłącznie za postać chłopca John Doe # 117 i za świetną okładkę . Reszta dla mnie jest chaotyczna , miejscami drętwa i ogólnie nie fajna .