Używanie zmysłów, ich odczuwana hierarchia mają swoją historię. Sprzeciw wobec rozmaitych woni nie wynika jedynie z postępu technicznego i nie narodził się wraz z wynalezieniem dezodorantu. W XVIII wieku radość, z jaką oko kontempluje sztuczny pejzaż ogrodów czy projekty idealnych miast, idzie w parze ze wstrętem, jaki budzi wdychanie miejskich miazmatów. Ekstrementy, błoto, szlam są bowiem źródłem nie tyle odrazy, co przerażenia. Nadchodzi stulecie zbiorowej nadwrażliwości, które uczyni z nas istoty nie tolerujące niczego, co może zakłócić ciszę zapachową naszego otoczenia, stulecia historii odrazy i oczyszczenia. (ze Wstępu Autora)