Kolejny tom opowieści o agencji literackiej Tercet i zasiedlających ją wiedźmach ma nieco inny ton niż poprzednie.
Jest oczywiście warstwa rozrywkowa, w której dyskutujące ze sobą bohaterki wyrażają się w sposób, od którego można jedynie zrywać boki, mają bowiem niezwykle specyficzny sposób komunikacji werbalnej i przy niektórych określeniach udało mi się popłakać ze śmiechu.
Jest warstwa kryminalna, czyli dochodzenie, kto, jak i dlaczego zabił dwie debiutantki, dopiero co odkryte przez agencję i namówione do wydania swoich powieści, przy czym wiele aspektów nawiązuje do poprzednich tomów, nie trzeba ich znać, ale jeśli się zna - to czyta się zdecydowanie lepiej.
I jest jeszcze inna warstwa, która nie ma już nic wspólnego z lekką, łatwą i przyjemną rozrywką - powód, dla którego została zabita jedna z autorek, jej przeżycia opisane w debiutanckiej powieści, historia uczucia, które pojawia się nagle, jest wszechogarniające i kończy się tragicznie - każą się zamyślić, opanować chichot i coś poczuć. Nie spodziewałam się czegoś takiego, ale spodobało mi się, że poza naprawdę dobrą rozrywką, książka daje coś więcej.
Podobało mi się także zakończenie, możliwość zerknięcia na poprzednie życie Piotra, który przestaje być w oczach czytelnika sekretarkiem, a nabiera cech bohatera powieści o zupełnie innej proweniencji.
Podobało mi się także podejście Wiedźm do lojalności - tu też liczne nawiązania do wydarzeń opisanych w pierwszym tomie i ich reperkusji, ale stwierdzenie, że nie warto przyjaźnić się z kimś, kto nie przyjaźni się z nami i w chwilach problematycznych udaje, że go nie ma, trafia i w mój punkt widzenia.