"Kotka biała czarną kotkę raz spotkała. Słyszałam, może to plotki, Podobno wierzba ma kotki? Tłoczą się biedne na drzewie Ile ich ma ? Wierzba nie wie. A tam tak chłodno nad rzeką. Może potrzebne im mleko? Pomyśl, mieć taką gromadę. Czy wierzba da sobie radę? Zabierzmy nasze rodziny, Chodźmy do niej w odwiedziny. Przez zagony, łąkę płotki Idą czarne, białe kotki, Pojedynczo i parami. Z garnuszkami dzbanuszkami I koszyczek niosą pełny. A w koszyczku kłębki wełny Wierzba kotkom swym na pewno Pozwoli się bawić wełną Wierzba szumi, jak to wiosną, Swoim kotkom śpiewa do snu. A dwie kotki wraz z kotkami łażą między gałęziami. Dzień dobry wierzbowe kotki. Czy lubicie mleko słodkie? Czy chcecie z na mi się bawić? Umiecie chować się w trawie? Umiecie łapką się myć? A wierzbowe kotki nic! Żeby który spojrzeć chciał, Żeby który pisnął miau!... Wiec przez pole, łąkę, płotki Powracały wszystkie kotki. Wąska dróżką szły gęsiego, Jeden szeptał do drugiego: Może wierzba kotki miała, Tylko mleka im nie dała? I kotki były głodne? I wszystkie uciekły od niej? Uciekły przez pola i łąki, A to co zostało na drzewie To same kocie ogonki! "